– W zasadzie, jeżeli coś było przed tym exit poll ciekawego, to wynik w Kielcach, gdzie rywalizował urzędujący prezydent Wojciech Lubawski z Bogdanem Wentą. Wygrana Jacka Majchrowskiego z Małgorzatą Wassermann w Krakowie oraz wygrana Pawła Adamowicza z Kacprem Płażyńskim w Gdańsku były do przewidzenia – mówi Antoni Dudek.
Jak zaznacza, porażka Wojciecha Lubawskiego jest znamienna.
– Pokazuje, że poparcie PiS w dużym mieście to dla kandydata pocałunek śmierci. Rządzący od lat prezydent przegrał i to zdecydowanie, właśnie dlatego, że dostał poparcie PiS, a tegoroczne wybory w miastach były plebiscytem właśnie między PiS-em a antypisem – przekonuje ekspert. Jak zaznacza, w przyszłości nie można wykluczyć, że PiS odbije duże miasta.
– Przypomnę, że Lech Kaczyński wygrał w Warszawie, ale to było kilkanaście lat temu, w zupełnie innej sytuacji politycznej. Oczywiście w dłuższej perspektywie trend może się odwrócić – mówi profesor Dudek.
– Jednak na dzień dzisiejszy, z perspektywy interesu partii i strategii politycznej ważne jest to, co czeka partię w nadchodzącym roku wyborczym, czyli w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a potem do Sejmu i Senatu. I w tej perspektywie duże miasta są dla PiS nie do zdobycia – podkreśla politolog.
Jak zaznacza, sam fakt utraty poparcia w miastach nie musi być dla partii tragedią. – Przedstawiciele PiS podkreślają, że duże miasta to tylko 15 proc. elektoratu. Oczywiście troszkę to jest na wyrost, bo biorą pod uwagę jedynie kilka największych ośrodków, dużych miast jest więcej. Nie zmienia to faktu, że wciąż więcej wyborców mieszka poza wielkimi miastami, tam PiS cieszy się poparciem – podsumowuje Antoni Dudek.
Czytaj też:
Stankiewicz: PiS przegrał. Ale to nie jest wygrana Koalicji ObywatelskiejCzytaj też:
Andrzej Halicki: Widać zmianę polityczną w całym kraju
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.