Sąd nad sądem

Sąd nad sądem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Romuald Kmiecik

Czy orzekając o zgodności z konstytucją obowiązującej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, TK powinien stosować przepisy tejże ustawy? 

Powszechnie znana i do niedawna respektowana zasada prawa rzymskiego głosi, że ustawy nie podlegają osądzeniu; sędzia nie może oceniać ustaw, sędzia ustawę powinien stosować („non sunt iudicandae leges”). Sprzeczny z tą zasadą pomysł „sądzenia ustaw”, a tym właśnie zajmują się trybunały konstytucyjne lub w niektórych krajach sądy najwyższe, może dałby się obronić jako gwarancja demokracji, gdyby sądownictwo konstytucyjne pozostawało wolne od wpływów politycznych. Trudno wszakże pogodzić się z myślą, że oto w państwie demokratycznym kilku lub kilkunastu sędziów, niemających legitymacji demokratycznej (pochodzą wszakże albo z nominacji, albo są pośrednio wybierani – tak jak w Polsce – przez większość parlamentarną), może obalić każdą ustawę przyjętą przez naród bezpośrednio albo przez swoich przedstawicieli w parlamencie (art. 4 ust. 2 konstytucji). 

W Polsce początkowo werdykty Trybunału Konstytucyjnego mogły być podważone przez kwalifikowaną większość parlamentarną, ale po wejściu wżycie konstytucji z 1997 r. stały się ostateczne i powszechnie obowiązujące. Czy oznacza to, że nie podlegają żadnej kontroli? Orzecznictwo TK, który wydaje wyroki w imieniu Rzeczypospolitej (art. 174), stanowi formę wykonywania „władzy sądowniczej” (art. 10 ust. 2). Jest to osobliwa władza sądownicza skoro postępowanie przed Trybunałem nie podlega jednej z fundamentalnych zasad wymienionych w tejże konstytucji stanowiącej, że postępowanie sądowe jest co najmniej dwuinstancyjne (art. 176 ust. 1 konstytucji). (...)

Cały artykuł dostępny jest w 13/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także