Piotr Semka: PiS wycofując się z części reformy wymiaru sprawiedliwości chce uniknąć czołowego zderzenia

Piotr Semka: PiS wycofując się z części reformy wymiaru sprawiedliwości chce uniknąć czołowego zderzenia

Dodano: 96
Piotr Semka
Piotr Semka Źródło: PAP / Arek Markowicz
Rząd wycofując się z części reformy w sprawie Sądu Najwyższego zyskuje czas. Pytanie, jak go wykorzysta. Jarosław Kaczyński stara się rozładować rozmaite konflikty przed kampanią wyborczą do Parlamentu Europejskiego, w której to kampanii opozycja stawiać będzie temat rzekomego polexitu oraz konflikt władz Polski z instytucjami Unii Europejskiej – mówi portalowi DoRzeczy.pl Piotr Semka, publicysta tygodnika „Do Rzeczy”.

Publicysta skomentował wycofanie się PiS-u z części reformy wymiaru sprawiedliwości. – Rząd wycofał się z tej części reformy, która przewiduje, że osoby powyżej 65 lat, w tym I Prezes Sądu Najwyższego, pani Małgorzata Gersdorf przechodzą na emeryturę. Tym samym uległ życzeniom Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – mówi Piotr Semka. Jak zaznacza, było kilka czynników, które zdecydowały, że rząd podjął takie, a nie inne działania.

Weto prezydenta i atak w kampanii wyborczej

– Moim zdaniem o wycofaniu się rządu z części reformy zadecydowało kilka czynników. Po pierwsze, gdyby nie weto prezydenta z lipca 2017 roku, reforma weszłaby w życie najpóźniej na początku roku 2018 roku – przekonuje publicysta.

– Politycy PiS dawali do zrozumienia, że chodzi o to, by wszystkie reformy zrobić w latach 2015 – 2017. Tak, by w rok wyborczy, w którym odbywały się pierwsze z czterech wyborów – wybory samorządowe – wejść już po przeprowadzeniu reform i móc już łagodzić przekaz. To się nie udało – przypomina Piotr Semka.

– Oczywiście można dywagować, czy gdyby nie weto prezydenckie wszystko odbyłoby się szybciej. Na pewno nie byłoby sporu między instytucjami polskimi i unijnymi w czasie kampanii wyborczej – zaznacza.

Według Piotra Semki ważnym właśnie obawa przed sankcjami Unii w kampanii wyborczej była kolejnym czynnikiem, mającym znaczenie przy decyzji rządu PIS.

– Myślę, że PiS obawiał się kary finansowej, podobnej, jaką wyznaczono przy sporze o Puszczę Białowieską. Jak znam dziwną korelację, pomiędzy wydawaniem wyroków a wydarzeniami w Polsce, to mogłaby ona na kulminacyjny moment kampanii do Parlamentu Europejskiego. PiS chciał tego uniknąć – tłumaczy Piotr Semka.

– Więc najprawdopodobniej zwyciężyła logika taka: Teraz najważniejszą kwestią jest zdobycie władzy na kolejne cztery lata, ewentualne reformy można zacząć ponownie przeprowadzać po wyborach – uważa publicysta.

Co dalej z reformą? Nie wiadomo

Zdaniem publicysty „Do Rzeczy” ciężko przewidywać, jak ustępstwa w reformie zablokują pozostałe zmiany w sądownictwie.

– Krajowa Rada Sądownictwa została już wybrana według nowych zasad. Wycofaniem się w sprawie Sądu Najwyższego wyrwano tej reformie ząb. Nie wiemy, w jaki sposób Sąd Najwyższy sparaliżuje teraz wszystkie działania. I to jest ryzyko, które podejmuje władza – mówi Piotr Semka.

Podkreśla jednak, że nie zgadza się z ostrą krytyką rządowych ustępstw.

– Nie przekonują mnie te tyrady, że najpierw coś rząd z wielkim zadęciem robi, a potem nagle się wycofuje. Bardzo często tezy te głoszą publicyści, którzy przeciwstawiali Jarosławowi Kaczyńskiemu Viktora Orbana, który nieraz potrafił się z jakichś tez wycofać – mówi nasz rozmówca.

– Oczywiście dla twardego elektoratu PiS to bardzo gorzka pigułka do przełknięcia. Ale myślę, że Jarosław Kaczyński stara się rozładować rozmaite konflikty przed kampanią wyborczą do Parlamentu Europejskiego, w której to kampanii opozycja stawiać będzie temat rzekomego polexitu oraz konflikt władz Polski z instytucjami Unii Europejskiej – tłumaczy Piotr Semka.

Maniera oskarżania Ziobry jako przynoszącego pecha

Autor tygodnika „Do Rzeczy” stwierdził też, że nie zgadza się z oskarżaniem o błędy reformy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.

– Jest ostatnio taka maniera, by ministra Zbigniewa Ziobrę przedstawiać jako tego najgorszego, który zawsze przynosi pecha. Ja się z tym nie zgadzam. Ustawa o IPN miała swoje słabości, ale nie da się pewnych rzeczy przewidzieć. W polityce są setki okoliczności. Moim zdaniem nie można było przewidzieć, że będzie taka skala oporu przeciwko tej ustawie – tłumaczy nasz rozmówca.

Zwraca uwagę, że Unia uznała, że trzeba uderzyć w polski rząd właśnie poprzez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

– Proszę zwrócić uwagę, że Komisji Europejskiej nie udało się zastosować wobec Polski artykułu siódmego. Zdecydowano się na TSUE, bo to najbardziej wygodny instrument nie tylko ze względu na solidarność prawniczą, ale też ze względu na to, że wyrok TSUE by został wydany nie wymaga zgody wszystkich państw członkowskich, jak w przypadku artykułu siódmego – tłumaczy publicysta.

Bardzo groźny precedens europejski

Według Piotra Semki niebezpieczna jest sama decyzja TSUE.

– Uważam, że decyzja TSUE to bardzo groźny precedens europejski. Prowadzący do poszerzenia uprawnień konkretnej instytucji. Często jest tak, że zmiany tego typu następują, są osoby, które mówią, że to bardzo niebezpieczne, ale większość kiwa głową i mówi „no cóż, stało się” – podkreśla publicysta.

– Zobaczymy, w którą stronę to wszystko pójdzie. PiS na razie zyskał czas. Sprawą otwartą jest, jak go wykorzysta – mówi nasz rozmówca. – Moim zdaniem Unia Europejska wchodzi w bardzo zły okres. Zobaczymy, jak będzie wyglądać przyszły Parlament Europejski i przyszła Komisja Europejska. PiS chce uniknąć zderzenia czołowego. Uznano, że straty byłyby tak duże, że trzeba ustąpić – podsumowuje Piotr Semka.

Czytaj też:
Nowela ustawy o SN w Sejmie. "Jesteśmy konsekwentni", " ten pośpiech jest ze wstydu"
Czytaj też:
"Czasami trzeba zrobić jeden krok do tyłu, aby zrobić dwa do przodu". Piotrowicz o nowelizacji ustawy o SN

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także