Jest pomysł, są ludzie i sporo problemów do rozwiązania. Wbrew obiegowym opiniom to nie są kibole, zadymiarze, szaleni miłośnicy wybuchów i wojskowej pirotechniki lub partyjni bojówkarze, jak sugerują niektóre lewicowe media. W szkolenia i kursy przygotowujące do działań obronnych w przypadku militarnego zagrożenia angażują się głównie ludzie w średnim wieku, nieźle sytuowani, właściciele i pracownicy prywatnych przedsiębiorstw, urzędnicy, lekarze. W przyszłości mogą się stać fundamentem polskich oddziałów lokalnej samoobrony. Już dziś wiadomo, że chętnych nie powinno zabraknąć.
– Coraz więcej Polaków uświadamia sobie potrzebę zwiększania obronności kraju zarówno w ramach indywidualnego wyszkolenia, jak i wzmacniania struktur obronnych – mówi w rozmowie z „Do Rzeczy” Karol Bandurski, prezes stowarzyszenia FIA „Wierni w gotowości pod bronią”, jednej z organizacji paramilitarnych wchodzących w skład Federacji Organizacji Proobronnych. (...)
Projekt organizacji Obrony Terytorialnej jest już na etapie uzgodnień wewnątrzresortowych. W połowie kwietnia ostateczna wersja ma zostać zatwierdzona przez szefa MON Antoniego Macierewicza. (...)
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda