Ryszard Czarnecki stwierdził kiedyś w rozmowie z Do Rzeczy, że „na froncie nie otwiera się klubów dyskusyjnych”. Ten cytat idealnie oddaje strategię Schetyny po pożarciu Nowoczesnej.
Nawet co niektórzy zwolennicy PO publicznie przyznają, że lider Platformy ośmieszył Katarzynę Lubnauer. Tylko co… z tego? Na wojnie nie prowadzi się dyskusji. Wszystkie ręce na pokład. Leming uzna, że to wszystko jest bardzo smutne i nieładne, ale co tu zrobić, trzeba zacisnąć zęby i poprzeć tego ciamajdę Schetynę, bo Kaczor knuje. I to jest dokładnie ten stan rzeczy, jaki chce uzyskać lider PO – stan bezalternatywności własnej osoby.
Grzegorz wybawca
Najśmieszniejszym aspektem polskiej polityki jest fakt, że Schetyna wcale NIE chce odsunąć PiS-u od władzy. Lider PO nie chce PiS-u pokonać, tylko nieustannie pokonywać.
Będąc w opozycji, Kaczyński praktycznie zmonopolizował przekaz prawicowy-patriotyczny. Nie dopuścił (i cały czas nie dopuszcza) do wykrystalizowania się prawicowej opozycji. Tę taktykę chce teraz skopiować Schetyna, wprowadzając jednak kilka małych modyfikacji. Po pierwsze, ma to być monopol nie na treści patriotyczne, narodowe, prawicowe, tylko na hasła europejskie, demokratyczne i postępowe.
Po drugie (i najważniejsze), to on ma być jedynym gwarantem tych wartości. Do diabła z Kaczyńskim, PiS-em, unijnymi sankcjami, Nowoczesną czy PSL-em; jedyne co się liczy, to by na lewo od PiS nie powstała żadna siła, żaden polityk, który mógłby go zepchnąć z fotela lidera.
Dlatego PiS-u nie można pokonać; z PiS-em trzeba nieustannie walczyć. Należy być w ciągłej gotowości, żyć w przeświadczeniu ciągłego zagrożenia. Nie można dopuścić do powstania „klubów dyskusyjnych”. Jakakolwiek dyskusja w szeregach opozycji to początek końca dla Schetyny.
Liderowi PO chodzi o stworzenie wizji świata, w którym jeżeli ktoś chce bronić „praw kobiet”, to musi głosować na Schetynę; jeżeli ktoś chce „tolerancji”, to musi głosować na Schetynę; jeżeli ktoś się boi Polexitu (który to strach podsyca sam zainteresowany), to musi głosować na Schetynę. Oczywiście kodziarze, lemingi, totalni, lewicowcy, feministki itd. doskonale sobie zdają sprawę, żę lider PO nie zalegalizuje aborcji na życzenie, nie wprowadzi tzw. homo-małżeństw, nie zrobi z Warszawy drugiej Brukseli. Tłumaczą sobie jednak, że jak nie zagłosują na niego, to będą mieli mroki kaczystowskiego Średniowiecza. Prosty szantaż. Sam Schetyna dał temu wyraz, gdy po zwycięstwie Trzaskowskiego w Warszawie krzyczał z dumą „to my zmontowaliśmy najskuteczniejszy antypis”.
Schetyna zwasalizował Nowacką, praktycznie skonsumował Nowoczesną i tęsknym okiem spogląda na PSL i SLD. „Zjednoczona opozycja” może nie być żadnym zagrożeniem dla Kaczyńskiego, może nie przekraczać 30 proc. poparcia w sondażach, może być śmieszna, rozlazła itp., itd. – to wszystko dla lidera PO nie ma znaczenia. Liczy się jedynie to, żeby to była JEGO opozycja, liczy się jedynie to, że elektorat anty-pisowski będzie zmuszany raz po raz zaciskać zęby i głosować na niego.
Anty-PiS może być tylko jeden
Stworzenie iluzji swojej bezalternatywności, jest dla Schetyny kwestią życia i śmierci. W samej tylko Platformie jego pozycja nie jest dość silna. Funkcję przewodniczącego otrzymał nieco z przypadku, a w obawie przed utratą swojej pozycji od ponad dwóch lat nie może spokojnie zmrużyć oka. Swego czasu w sondażach popularności prześcigał go nie tylko Rafał Trzaskowski (za co został za karę wysłany do Warszawy), ale również i Borys Budka czy nawet Ewa Kopacz.
Oprócz potencjalnych wrogów wewnątrz partii Schetyna ma oczywiście przeciwników także poza PO. Najgroźniejszy pod tym względem był dla niego początek 2016 roku, gdy (jeszcze nie ośmieszona) Nowoczesna prześcigała w sondażach nie tylko PO, ale nawet PiS. Przeczekał jednak kryzysowy moment i teraz może spokojnie przystąpić do konsumpcji Nowoczesnej.
Jak pisałem w jednym z poprzednich tekstów: ten kraj jest za mały na dwa anty-PiS-y. Dlatego jakakolwiek próba ścigania się z PO w tej dyscyplinie musi skutkować klęską.
Schetyna wie, że póki co to on jest dla lemingów największą (jedyną?) szansą na zatrzymanie PiS-u, dlatego Petru czy Czarzasty rzucający mu wyzwanie w tym aspekcie, robią prezent Grzegorzowi-ludożercy – sami układają się na talerzu i posypują przyprawami.
Dlatego z prawdziwą wściekłością PO reaguje na jakiekolwiek próby budowania przez inne partie racjonalnej opozycji. Klasycznym przykładem jest Kukiz’15. Ugrupowanie od trzech lat stara się iść swoją drogą i nie ulegać żadnej ze stron sporu. Spotkało się to z ostrymi atakami, oskarżeniami o zdradę demokracji, bycie przystawką PiS itd. (swoją drogą politycy Nowoczesnej nazywający KOGOKOLWIEK przystawką JAKIEJKOLWIEK partii z dzisiejszej perspektywy wyglądają kuriozalnie).
Ale podobne ataki spotykają nie tylko „prawicowych ekstremistów” i „faszystów” od Kukiza, ale również i obrońców demokracji, którzy nie są dostatecznie demokratyczni. Przekonał się o tym sam Rysiek Petru, gdy wiele miesięcy temu podczas sporu o Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że dostrzega „światełko w tunelu”. To wtedy Schetyna i Platforma dostali szału i rzucili mu się do gardła, oskarżając o zdradę demokracji. Na wojnie nie ma klubów dyskusyjnych, nie ma kompromisów.
A biedny Rysiek wtedy po prostu spękał. Podkulił ogon, zrezygnował z jakiejkolwiek próby szukania wyjścia z kryzysu politycznego, zrezygnował z szukania najlepszej opcji dla państwa i skupił się na byciu jak najlepszym anty-PiSem. Był to moment, w którym Schetyna mógł spokojnie odetchnąć. Sam układ naszej sceny politycznej wymusza istnienie tylko jednego anty-PiS-u, a zatem jedynym zagrożeniem dla Schetyny nie jest ściganie się z nim na antypisowość tylko rozbicie jego kruchego monopolu. Jak to zrobić? Zbudować merytoryczną opozycję.
Świat może spłonąć
Kolejne posunięcia Grzegorza Schetyny sugerują, że lider PO jest tajnym agentem Jarosława Kaczyńskiego (niedawno nawet pół żartem, pół serio Stanisław Janecki go o to oskarżył). Sposób w jaki Schetyna traktuje opozycję „demokratyczną”, jak rozgrywa Nowoczesną Kropkę i Progresywną Barbarę, jaki ma stosunek do Donalda Tuska… Czy Kaczyński mógł wymarzyć sobie lepszego przeciwnika?
Być może mógł, na pewno jednak opozycja nie mogła sobie wyobrazić gorszego lidera. Czysty koszmar, który rozbija jakikolwiek szanse na pokonanie PiS-u. Schetyna to polityk, który dla dobra własnej pozycji poświęca, już nawet nie interes państwa i narodu (w niektórych kręgach to norma), ale nawet interes własnej partii.
PO może przegrywać jedne wybory za drugimi, z partii mogą odchodzić kolejni działacze, Kaczyński może osiągnąć większość konstytucyjną – to wszystko dla niego nie ma znaczenia. Świat może spłonąć, byle on ocalił swoją pozycję.
Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.
Czytaj też:
Lemingi nie wyginą (PO-PiS na lata)Czytaj też:
PiS, sądy i widmo rejterady
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.