"Gdyby Pan to wiedział, nie kompromitowałby się Pan". Dziennikarz "Wyborczej" napisał do Kaczyńskiego

"Gdyby Pan to wiedział, nie kompromitowałby się Pan". Dziennikarz "Wyborczej" napisał do Kaczyńskiego

Dodano: 
Siedziba "Gazety Wyborczej"
Siedziba "Gazety Wyborczej" Źródło: PAP / Szymon Pulcyn
Życie w świecie nierzeczywistym, utrzymywanie się w stanie nieważkości dzięki partyjnym pochlebcom jest typowe dla partyjnych wodzów. Może jednak prowadzić do dramatycznie złych wyborów z punktu widzenia państwa - pisze Paweł Wroński. Dziennikarz "Gazety Wyborczej" zwrócił się w liście do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

W swoim liście Wroński przywołuje zeszłotygodniowe wystąpienie prezesa PiS wygłoszone w Jachrance. Dzień przed nim - wskazuje dziennikarz - pisze, że policja weszła do domów dwóch dziennikarzy OKO.press. Zdaniem publicysty funkcjonariusze mieli ich zastraszać i zabrać im - bez żadnego nakazu sądowego - materiały dziennikarskie dotyczące występu rosyjskiego Chóru Aleksandrowa w Bydgoszczy.

Jest to istotne, bo w tym przemówieniu poświęcił Pan fragment prześladowaniu wolnego słowa i dziennikarzy za czasów koalicji PO-PSL. Piszę to wszystko, podejrzewając, że gdyby Pan wiedział, to nie kompromitowałby się Pan takim wystąpieniem, które świadczy o Pana oderwaniu od rzeczywistości – ocenił Paweł Wroński.

Publicysta wskazał, że o tej akcji Kaczyńskiego nie zawiadomili ani Joachim Brudziński, ani Zbigniew Ziobro. "Proszę im jednak wybaczyć – zapewne czynią to w trosce o to, by Pan się niepotrzebnie nie denerwował" – dodał. Wroński zasugerował także jaki był cel całej akcji w domu dziennikarzy. Otóż, wszystko po to, aby "prokuratorzy Ziobry" mogli "zmontować wobec Obywateli RP oskarżenie o obrazę flagi państwowej Rosji, która przewróciła się w trakcie interwencji".

"Piszę też do Pana, bo wiele wskazuje na to, że wiedzę o świecie, która wykracza poza kanon propagandy „Wiadomości” i prorządowych mediów, czerpie Pan z „Wyborczej”. Życie w świecie nierzeczywistym, utrzymywanie się w stanie nieważkości dzięki partyjnym pochlebcom jest typowe dla partyjnych wodzów. Może jednak prowadzić do dramatycznie złych wyborów z punktu widzenia państwa" – podkreslił..

Źródło: wyborcza.pl
Czytaj także