Przydacz: Amerykanie mogą patrzeć na Tuska, jak na wykonawcę polityki Berlina i Brukseli
  • Łukasz ŻygadłoAutor:Łukasz Żygadło

Przydacz: Amerykanie mogą patrzeć na Tuska, jak na wykonawcę polityki Berlina i Brukseli

Dodano: 
Poseł PiS Marcin Przydacz
Poseł PiS Marcin Przydacz Źródło: PAP / Leszek Szymański
Jako polski patriota nie chcę patrzeć na relacje z USA w taki sposób, że nawet nielubiany rząd miałby być problemem do rozwiązania przez prezydenta innego państwa – mówi poseł PiS Marcin Przydacz w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Amerykańska konserwatywna gazeta "National Reviev" wskazuje, że rząd premiera Donalda Tuska stanowi problem do załatwienia dla administracji Donalda Trumpa. Czego możemy się spodziewać?

Marcin Przydacz: Ten artykuł pokazuje, jakie jest aktualne podejście opinii amerykańskiej do sytuacji w Polsce. Autorzy tego artykułu to znani analitycy, publicyści, związani z obozem republikańskim, lecz niekoniecznie zawsze w swojej karierze z obozem Trumpa. Z pewnością są to przyjaciele Polski. To nie są ludzie, którzy się na Polsce nie znają, a wręcz przeciwnie, mają doskonałe rozumienie Polski jeszcze z czasów Solidarności. Ich analiza ws. naszego kraju nie wynika z niechęci, wręcz przeciwnie, z pewnego zainteresowania tym, co się w Polsce dzieje i pewnego niepokoju.

Czym autorzy się niepokoją?

Mamy naruszenia praworządności w ubiegłym roku. Autorzy wyliczają wprost, jak wyglądają te naruszenia. Wszyscy doskonale wiemy, jak wygląda sytuacja w Prokuraturze Krajowej, jak zostały przejęte media publiczne czy inne naruszenia w Sejmie. Mamy również poruszony temat odebrania środków finansowych dla opozycji w Polsce, co dla każdego amerykańskiego demokraty systemowego musi zapalać żółtą, jeśli nie czerwoną lampkę.

Oni zdają sobie sprawę, że pod różnymi pięknymi hasłami dotyczącymi praworządności transparentności, w Polsce podobnie, jak w USA, kryją się hasła przemocowe, próbujące anihilować opozycję i próbujące odzierać opozycję z roli, jaką opozycja powinna odgrywać w systemie demokratycznym. Publicyści amerykańscy w sposób naoczny to ukazują. Dodają, jakie może być podejście Donalda Trumpa do tej sprawy, zwłaszcza, że kanały dyplomatyczne między rządem Donalda Tuska, a administracją Trumpa nie są drożne. Wręcz przeciwnie.

Czyli ten “problem do rozwiązania” będzie na głowie nowego ambasadora USA w Polsce?

Jako polski patriota nie chcę patrzeć na relacje z USA w taki sposób, że nawet nielubiany rząd miałby być problemem do rozwiązania przez prezydenta innego państwa. To Polacy będą decydować o tym, kto jest prezydentem lub premierem w Polsce. Amerykanie mogą decydować o tym, kto jest ich prezydentem, choć oczywiście mają instrumenty różnego rodzaju oddziaływania na rzeczywistość. Mogą mniej lub bardziej wspierać rząd w ich polityce bezpieczeństwa lub regionalnej. W czasie rządów PiS i prezydenta Dudy Stany Zjednoczone aktywnie nas wspierały w wielu sprawach. Tego dziś może nie być, co może okazać się wyzwaniem lub problemem dla rządu Donalda Tuska. Jednak nie życzyłbym sobie, żeby Amerykanie rozwiązywali problemy za nas. Myślę, że w oczach Donalda Trumpa i środowiska Republikanów z pewnością pozycji Tuska i jego środowiska nie buduje lizusowska polityka wobec Europy. Amerykanie mogą patrzeć na Donalda Tuska nie jak na suwerennego gracza w Europie Środkowej, lecz jak na wykonawcę polityki kształtowanej w Berlinie lub Brukseli.

Czytaj też:
Duda chciał ochrony dla Netanjahu. Jest potwierdzenie
Czytaj też:
Trzaskowski o słowach Nawrockiego: Bardzo zasmuciła mnie ta wypowiedź

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także