Dominik Tarczyński to jeden z najbardziej wyrazistych polityków obozu rządzącego. Głośno było o nim ostatnio, gdy po jednym z jego wystąpień, w którym nazwał posła Protasiewicza "idiotą", do porządku musiał go przywoływać sam Jarosław Kaczyński.
Najpierw Pawłowicz, teraz Tarczyński?
"Tarczyński będzie następny" – przekonuje jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z "Faktem", nawiązując w ten sposób do informacji na temat decyzji Krystyny Pawłowicz o skończeniu z polityką. Nieoficjalnie mówi się, że poseł Tarczyński również ma zostać wycofany, gdyż jego przekaz jest za bardzo antyunijny, a w związku z tym może zaszkodzić partii w zbliżających się wyborach.
Jeden z polityków, opisując niedawne wystąpienie Kaczyńskiego z Jachranki, na które media nie miały wstępu, twierdzi, że prezesowi zależy na łagodzeniu przekazu i przejęcie centrowego elektoratu.
Krystyna Pawłowicz nie miała całkiem zniknąć z polityki, a jedynie się "schować" na pewien czas, tak jak "schowano" Antoniego Macierewicza w 2015 roku przed wyborami. Posłanka jednak nie wytrzymała i wkrótce po posiedzeniu klubu w swoim stylu wypowiedziała się na Twitterze. Następnie miała dostać telefon z ostrzeżeniem, aby przestała.
"Poniosło ją, jak zwykle. Emocje zagrały" – twierdzi w rozmowie z "Faktem" jeden z polityków PiS. Ponoć podobny los ma czekać teraz Dominika Tarczyńskiego. Dziennik jednak nie precyzuje, czy poseł ma zostać jedynie "schowany" na czas kampanii, czy też obecna kadencja Sejmu, będzie jego ostatnią (przynajmniej jako członka PiS).
Czytaj też:
Dlaczego Pawłowicz odchodzi z polityki? Zaskakujące doniesieniaCzytaj też:
Poseł Tarczyński upomniany przez prezesa PiS. "Naruszono powagę izby"