"Mój czas w polityce w te Święta dobiegł końca - teraz młodzi" – ogłosiła niespodziewanie Krystyna Pawłowicz. Jednak "SE" pisze, że deklaracja posłanki PiS nie jest przypadkowa, a jej przyczyny są zupełnie inne.
Decyzję Pawłowicz gazeta łączy ze słowami prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który na wyjazdowym posiedzeniu klubu PiS dał jasny przekaz: koniec z agresją w debacie publicznej. Lider partii rządzącej miał zabronić używania "knajackiego języka" i zapowiedział obserwowanie aktywności posłów w mediach społecznościowych.
"Super Express" przypomina w tym kontekście, że to właśnie Pawłowicz znana jest z "bezkompromisowości, ciętego języka… i braku hamulców w debacie publicznej". – Nie miała wyjścia, musiała odejść – powiedział dziennikowi jeden z posłów partii rządzącej.
Z kolei politycy opozycji w odejście Pawłowicz wcale nie wierzą. Zdaniem Marcina Kierwińskiego z Platformy Obywatelskiej PiS stosuje jedynie "zabieg chowania", tak jak w przypadku Antoniego Macierewicza, byłego już szefa MON.
Czytaj też:
Tusk nagrodzony w Niemczech. Padło pytanie o Polskę