Jak ocenia Pan 2018 rok?
Tadeusz Cymański: Dla Polski był to rok trudny, ale dobry. Pomimo wielu niewątpliwych problemów, dystrybucja dochodu narodowego jest coraz lepsza. Ma miejsce inflacja, ale też mamy nadwyżki budżetowe, a przeciętnym polskim rodzinom żyje się lepiej. Gospodarka polska się rozwija, bezrobocie spadło. Ceny i opłaty gdzieniegdzie rosną, ale sytuacja ogólna jest dobra. Innym pozytywnym sygnałem w tym roku było załagodzenie sporu z Unią Europejską.
Ale on wciąż przecież trwa?
Całkiem nie został wygaszony, ale jest w dużej mierze złagodzony. A nasz obóz polityczny wykazał zdolność do ustępstw. Jeśli mówimy o kwestiach naszej polityki międzynarodowej nie można uciec od kwestii bezpieczeństwa i obronności. To może nie jest jakiś bardzo medialny temat. Od wojny minęło wiele lat, ludzie czują się bezpiecznie. Świadomość obywateli jest dziś taka, że wojna to dzieje się gdzieś hen, daleko. A jednak należy pamiętać, że o bezpieczeństwo dbać trzeba cały czas. Dlatego gwarancję o powstaniu baz wojskowych USA w Polsce są tak ważne. I choć te relacje a Amerykanami nie zawsze są łatwe, to z punktu widzenia bezpieczeństwa niezwykle istotne.
Politycy mówią, że w 2018 roku po raz kolejny ujawniła się w Europie fala populizmu. Jako jeden z przykładów podają wasze rządy?
Oczywiście w ocenie naszych rządów nie mają racji, natomiast jeśli chodzi o falę populizmu w Europie to jest ona faktem. Jednak zamiast się na nią oburzać politycy powinni zastanowić się, skąd się ta fala bierze. Fale tsunami biorą się z ogromnych tektonicznych ruchów na dnie oceanu. Poparcie dla takich ugrupowań jak Syriza, Podemos, czy zjawiska takie jak Brexit nie wzięły się z niczego. Ten społeczny gniew został czymś wywołany. To bardzo mocny sygnał z kręgów opinii publicznej, mówiący, że należy coś zmienić, poprawić w Unii Europejskiej. Jeśli sygnał ten zostanie zlekceważony, to dojdzie do tragedii. Bo ten populizm, to w gruncie rzeczy wołanie o wzmocnienie demokracji, o zwiększenie roli ludzi w kształtowaniu własnej wspólnoty.
Populiści chcą większej demokracji?
Wiem, że brzmi to może dziwnie. Ale przecież za co my w Polsce jesteśmy chwaleni? Nikt nie kwestionuje, że udało nam się pogodzić wodę z ogniem, przełamać doktrynę liberalną. My jesteśmy w stanie godzić utrzymanie wysokiego tempa rozwoju gospodarczego z transferem społecznym. To niewątpliwy sukces i pójście na przekór utartym schematom.
Nowy rok to rok wyborczy. Będą wybory do Parlamentu Europejskiego, potem do Sejmu i Senatu. A może na odwrót – będą wcześniejsze wybory do Sejmu?
Nie mam żadnego sygnału z mojego środowiska politycznego, który potwierdzałby te plotki. Faktycznie dużo się o tym pisze. Interesują się tym media. Artykuły na ten temat to bardzo ciekawa lektura. Moim zdaniem jednak wybory odbędą się w przewidzianym wcześniej terminie.
Czy myśli Pan, że Prawo i Sprawiedliwość utrzyma samodzielną większość w Sejmie, straci ją i będzie tworzyć koalicję, czy może straci władzę w ogóle?
Powtórzenie sukcesu z 2015 roku będzie bardzo trudne, ale możliwe. Konieczne jest tu jednak podjęcie kilku ważnych działań społecznych. Myślę tu na przykład o wsparciu dla ludzi starszych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.