Warszawska "Gazeta Wyborcza" organizuje konkurs "Stołki i nogi", w którym wskazuje najbardziej szkodliwe i zasłużone organizacje dla miasta w minionym roku. Do bycia największym szkodnikiem nominowano... Fundację PRO - Prawo do życia.
"Szykanują lekarzy, straszą dzieci i gorszą mieszkańców. Choć warszawiacy wielokrotnie pokazali, że nie chcą takich widoków, prawicowi aktywiści coraz śmielej wkraczają w przestrzeń miasta. Billboardy z drastycznymi zdjęciami widać przed szpitalami, w okolicach przedszkoli i liceów" – czytamy w uzasadnieniu nominacji.
Zdaniem dziennikarzy "Wyborczej" Fundacja "terroryzuje" mieszkańców Warszawy za pomocą "zmanipulowanych" obrazów. Jak twierdzą, "ohydne zdjęcia zakrwawionych płodów" pokazywane przez aktywistów kwalifikują się jako „wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym”.
Nie tędy droga
Warto zauważyć, że w tekście na stronie "Wyborczej" nie znajdziemy informacji, że aktywiści byli wielokrotnie atakowani przez zwolenników aborcji, którzy dopuszczali się nawet demolowania czy wręcz palenia furgonetek.
"Można się nie zgadzać z takimi metodami i dążyć legalnie do złagodzenia ostrości kampanii, ale demolowanie aut fundacji, niszczenie plakatów, a nawet fizyczne ataki na protestujących, a to wszystko się zdarzało, to chyba nie tędy droga" – napisał w komentarzy do całej sprawy duchowny Leon Knabit.
twitterCzytaj też:
Aborcja główną przyczyną śmierci na świecie. Wstrząsające daneCzytaj też:
Działacze ProLife z mocnym transparentem na pogrzebie prof. Dębskiego