„Biedroń nie chce pokoju. Chce wojnę polsko-polską rozpętać na dobre”
  • Przemysław HarczukAutor:Przemysław Harczuk

„Biedroń nie chce pokoju. Chce wojnę polsko-polską rozpętać na dobre”

Dodano: 
Zbigniew Girzyński
Zbigniew Girzyński Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Biedroń nastawił się na długi marsz. Wie, że dziś Polska jest spokojna, lekko konserwatywna. Chce stopniowo sączyć idee aborcji na życzenie, wojny z Kościołem. I właśnie walka z Kościołem jest jedynym jasnym, czytelnym i sprecyzowanym celem partii Wiosna Roberta Biedronia – mówi portalowi DoRzeczy.pl Zbigniew Girzyński – historyk, były poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Nowa partia Wiosna Roberta Biedronia to faktycznie nowa jakość w polskiej polityce, czy raczej okaże się niewypałem?

Zbigniew Girzyński: To będzie partia, która może zaistnieć zdobywając poparcie rzędu kilku procent. Będzie w zasadzie kopią Ruchu Palikota, formacji, która właśnie takie poparcie notowała. Mamy w Polsce pewną – na szczęście niewielką – grupę ludzi, których poglądy określić można jako skrajnie lewackie. Jeśli do tego dodać brak na naszej scenie politycznej formacji lewicowej, można domniemywać, że takie ugrupowanie osiągnie pewien sukces, w postaci przekroczenia progu wyborczego 5 proc.

Biedroń mówi o zakończeniu wojny polsko-polskiej, o budowaniu alternatywy dla permanentnego konfliktu na linii PO – PiS. Takie hasła mogą zyskać na popularności?

Mogłyby, z tym, że trzeba pamiętać o jednym – ludzie, którzy stoją za Biedroniem, sam Biedroń, a także jego wyborcy, to absolutnie nie są osoby, które chciałyby zakończyć wojnę polsko-polską. Przeciwnie – one chciałyby tę wojnę polsko-polską wywołać. Pamiętajmy, że spór między PiS i antypis nie dotyczył sprawa zasadniczych i światopoglądowych, ale sposobu zarządzania państwem i personaliów. Bo liderzy partii – zarówno PiS, jak i PO – żadnej ideologicznej wojny nie prowadzili. Tymczasem środowisko Biedronia ma tak naprawdę tylko jeden, bardzo konkretny i sprecyzowany cel – jest nim walka z Kościołem. Wszystko inne to hasła, które Robert Biedroń rzuca, nie bardzo mając świadomość o pojęciach, którymi operuje.

Twierdzi Pan, że poparcie dla ruchu Biedronia będzie wynosić kilka procent. Czy jednak jego postulaty, poprzez szersze prezentowanie opinii publicznej, nie będą stopniowo zdobywać popularności w społeczeństwie?

To jest cel Biedronia. Pamiętam rozmowę z nim w Sejmie kilka lat temu. Biedroń ubolewał wtedy, że przyszło mu żyć w czasach, gdy jego skrajnie lewacka wizja państwa, w której mamy aborcję na życzenie, małżeństwa homoseksualne, ostry antyklerykalizm, a de facto po prostu walkę z Kościołem i szydzenie z ludzi wierzących, nie zyskuje szerokiego poparcia wśród Polaków. Że Polska jest krajem w gruncie rzeczy spokojnym, o lekko konserwatywnym charakterze. Biedroń nie ukrywał, że jego celem jest ten stan zmienić. Że chce, by Polska była lewacka: aby była w niej aborcja na życzenie, by był w niej całkowity rozdział Kościoła od państwa, by homoseksualiści mieli wręcz uprzywilejowaną pozycję.

Jednak sam Pan mówi, że w Polsce nie ma jak na razie wielkiego zapotrzebowania na tego typu idee?

Wielkiego nie ma. Ale też Biedroń doskonale zdaje sobie sprawę, że to program nie „na już”, nastawił się na dłuższy marsz. Tworzenie własnej partii ma być tego marszu kolejnym krokiem. Teraz sukcesem dla niego będzie wejście do parlamentu. I wtedy poprzez upowszechnienie w parlamencie swoich idei, po pierwsze – promować je, po drugie – poczekać na dobry czas, by te idee móc przeforsować.

Są – nie tak znowu odosobnione – opinie, według których powstanie partii „Wiosna” służyć będzie Prawu i Sprawiedliwości, ponieważ rozbija jedność antypisowskiej opozycji. Czy faktycznie PiS może skorzystać na pojawieniu się inicjatywy Biedronia?

Jeżeli chodzi o antypisowską koalicję, to nazwę dla niej, zdecydowanie lepszą niż Koalicja Europejska, podsunęła była premier Ewa Kopacz mówiąc o dinozaurach. Ta koalicja powinna nazywać się „Jurassic Park”. Tworzą ją ludzie, którym Polacy dawno podziękowali. Grzegorz Schetyna tworząc ruch, w którym z jednej strony mamy pana Cimoszewicza, a z drugiej pana Marcinkiewicza, będzie dla wyborców młodszego pokolenia absolutnie niewiarygodna.

A jak się to ma do Biedronia?

Schetyna wyciągnął dinozaury polskiej polityki. Biedroń na tym tle pokazuje swoją inność. Czy to będzie służyło Prawu i Sprawiedliwości – trudno powiedzieć. Ordynacja wyborcza potrafi płatać figle. Jednak z pewnością pojawienie się partii Biedronia osłabia Platformę Obywatelską. Bo mamy do czynienia z ewidentną i brutalną wojną po stronie antypisowskiej opozycji. Bo PiS-owi Biedroń głosów nie będzie odbierał. Propozycje wojny z Kościołem wyborcom PiS się nie podobają. Natomiast mogą trafić na podatny grunt w przypadku wyborców PO. Biedroń może powiedzieć – zobaczcie, to są dinozaury, a ja tworzę nowoczesną „Wiosnę”. Na to ten ruch jest chyba obliczony. Zresztą proszę zwrócić uwagę na wściekłość części liberalnych dziennikarzy. Mają oni żal do Biedronia z dwóch powodów.

Jakich?

Po pierwsze – są wściekli na Biedronia za to, że osłabia PO. Po drugie – denerwują ich postulaty socjalne, których realizacja musi uderzyć w osoby zamożne, do których medialni celebryci się zaliczają.

Czytaj też:
"Tęczowo, ckliwie i nienawistnie". Pawłowicz kpi z nowej partii Biedronia

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także