MACIEJ PIECZYŃSKI: Pielgrzymi, którzy przyjechali na Światowe Dni Młodzieży, byli ponoć zdziwieni, że w Polsce nie ma dyktatury…
JAN DZIEDZICZAK: ŚDM to nie tylko wielkie wydarzenie duchowe, lecz także spektakularny sukces wizerunkowy Polski. I wielki sukces naszej dyplomacji publicznej, bo oto osoby, które odwiedzają nasz kraj, wyjeżdżają stąd ze wspaniałą opinią o Polsce. Mamy wielką nadzieję, że będą swoimi wspomnieniami dzielić się już po powrocie ze swoimi rodakami. Poprzednia władza – co znajduje potwierdzenie w licznych publikacjach – traktowała ŚDM jako wydarzenie religijne o charakterze regionalnym, samorządowym. Natomiast my uznaliśmy, że jest to największe i najważniejsze dla wizerunku Polski przedsięwzięcie od co najmniej ćwierćwiecza. Dlatego przygotowaliśmy dwie duże publikacje, które trafiły do rąk każdego z pielgrzymów. Jedna z nich, opracowana przez MSZ iIPN, to wydany w dziewięciu językach (po polsku, angielsku, niemiecku, hiszpańsku, portugalsku, francusku, włosku, rosyjsku i ukraińsku) podręcznik, w którym opisujemy prawdziwą historię naszego kraju, uwzględniającą te wszystkie akcenty, z których możemy być dumni i które z punktu widzenia naszego wizerunku są najbardziej istotne. (...) Pamiętajmy, że na ŚDM przyjechali ludzie młodzi, perspektywiczni, którzy w przyszłości, jako profesorowie, politycy, dziennikarze, duchowni, będą mieć wpływ na opinię o Polsce w swoich krajach. Sam kiedyś uczestniczyłem w Światowych Dniach Młodzieży i do dziś, po kilkunastu latach, mam jeszcze w domu pamiątki z tamtej imprezy, jestem więc przekonany, że goście ŚDM właśnie z naszych publikacji będą czerpać wiedzę o Polsce.
Oby tak było. Jednak coś sprawiło, że przyjechali do Polski, drżąc ze strachu przed dyktaturą…
Od 70 lat Polska nie cieszy się należycie pozytywnym wizerunkiem na Zachodzie. Zza żelaznej kurtyny nie można było kreować dobrych opinii. Nieobecni nie mają racji, w związku z tym naszym wizerunkiem zajęli się inni…
Mówi pan o historii. Jednak o dyktaturze w Polsce mówi się od ostatnich miesięcy.
Jesteśmy ofiarami ataków szeroko rozumianej europejskiej lewicy. Liderują jej działacze wyrośli na rewolucji obyczajowej 1968 r. Chcą budować federację, superpaństwo. Paradoks polega na tym, że to nie oni, ale my jesteśmy prawdziwymi spadkobiercami wartości, na których integrację europejską zainicjowali De Gasperi, Schumann, Adenauer, a więc wartości chrześcijańskich. To Polska pod rządami PiS kontynuuje prawdziwą ideę twórców Unii Europejskiej. (...)
FOT. STANISŁAW KOWALCZUK/EAST NEWS