Piotr Semka, znany dziennikarz i autor w rozmowie z Janem Hlebowiczem opowiada o swoim dzieciństwie w Gdańsku, o pierwszych krokach reportera i kolejnych wyborach życiowych. Jego oczyma oglądamy niedawne wydarzenia historii Polski. Ciekawie i niebanalnie.
Fragmenty książki „Piątka u Semki” dotyczące historii opozycji w latach 80.
Jan Hlebowicz: Jako młodzi opozycyjni dziennikarze mieliście swoich mentorów? Na kim się wzorowaliście?
Piotr Semka: Wtedy niekwestionowanym idolem dla mnie był Bogdan Borusewicz. Pistolet, komandos, człowiek nieugięty w swojej walce z komunizmem. Oczywiście po latach ujawniło się także drugie oblicze „Borsuka” – człowieka coraz bardziej poprawnego politycznie. Moje związki z Borusewiczem to nie tylko „Regionówka”. To także strajki majowy i sierpniowy w 1988 r. Później zetknęliśmy się dopiero w Sejmie – on w roli polityka, ja – dziennikarza.
Mój stosunek do dawnego idola zaczął się zmieniać w 1992 roku. Wówczas „Borsuk”, wstrzymując się od głosu w czasie słynnego głosowania nad odwołaniem rządu w nocy z 4 na 5 czerwca, wyraźnie zdystansował się wobec rządu premiera Olszewskiego. Jako przewodniczący Klubu Parlamentarnego NSZZ „Solidarność” wydał nawet zakaz wpuszczenia mnie do pomieszczeń klubu w Sejmie. Potem wstąpił do Unii Wolności, przypieczętowując tym samym swój akces do współtwórców III RP. W 2008 roku, po tym jak opisałem strajk majowy i sierpniowy, zadzwonił do mnie, mówiąc, że generacja młodej Solidarności została wówczas zdradzona. Podziękował mi za tekst i poprosił, bym nigdy nie przestał przypominać o tamtych wydarzeniach. Dzisiaj postawa Borusewicza jako jednego z bonzów PO jest dla mnie zupełnie niezrozumiała i obca. Gdzie podział się ten odważny, bezkompromisowy, nieugięty „Borsuk”, którego zapamiętałem z lat 80.?