Prowadzony przez Agnieszkę Holland Tadeusz Huk jako żegnający młodość aktor, łysiejący, łapiący się nerwowo ostatniej szansy, by zagrać Konrada, i Halina Łabonarska, partnerująca mu w roli Ani, biednej, udręczonej żony, która postawiła wszystko na artystyczny sukces swojego mężczyzny i zaczyna coraz boleśniej zdawać sobie sprawę ze wspólnej przegranej, to wszystko, choć miejscami szyte grubymi nićmi, było manifestem pokolenia duszącego się w PRL, niezgadzającego się na brak perspektyw, szamoczącego się w niezgodzie, protestującego przeciw panom reżyserom z Warszawy, którzy skreślali najmocniejsze kwestie z „Wyzwolenia”. W kontekście zatem tamtego filmu, filmu-manifestu, rozgrywają Demirski ze Strzępką swą opowieść o artystach A.D. 2016.
(...)
Osiem odcinków, jakie zaprezentowali Demirski ze Strzępką, może olśnić. Otóż: od pierwszych minut widać, że twórcom się chce! Że nikt nie podchodzi do pracy nad tym serialem jak do kolejnej fuchy, jak do czegoś nieistotnego. Od niesamowitej pracy operatora (Bartosz Nalazek), do ustawienia scen i zaangażowania aktorów – wszystko wygląda tak, jakby ekipa „Artystów” traktowała ów projekt jako swą jedyną i ostatnią szansę na zaistnienie na szklanym ekranie. Oczywiście taka napinka może owocować pewną nadekspresywnością, manierycznością, ale przecież powiedzieć trzeba, że unikatowemu duetowi Demirski-Strzępka, mającego wyrazisty charakter pisma na scenie, udało się wymyślić nowy, własny język dla telewizyjnej narracji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.