Nowy film Davida Finchera jest znakomity tam, gdzie składa hołd arcydziełu kina, jakim był "Obywatel Kane", i gdy zagląda za kulisy starego Hollywood. A mocno fałszywy tam, gdzie dotyka polityki.
"Nikt nie był bardziej nieszczęśliwy, bardziej gorzki i zabawniejszy niż Mank – doskonały pomnik samozniszczenia" – mówił o nim Orson Welles. "Ale kiedy jego gorycz nie była skupiona wprost na tobie, był najlepszym kompanem na świecie". Herman J. Mankiewicz, scenarzysta, pijak, hazardzista, był jedną z tych barwnych postaci, dzięki którym Hollywood zmienił się w prawdziwą fabrykę snów. Sam pisał dobrze i szybko. Potrafił skupić wokół siebie innych zdolnych. Kiedy dostawał do poprawy cudze scenariusze, zamieniał je w złoto. W filmie "Mank" w jego rolę wciela się Gary Oldman, zasługując zresztą na oscarową nominację.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.