Wiecie, jak to jest w pisarskim biznesie: najlepiej umrzeć, idealnie byłoby, gdyby umrzeć dawno temu. Minęło ponad 70 lat od śmierci George’a Orwella (rok 1950), zatem jego dzieła w majestacie prawa trafiły w Polsce do domeny publicznej i każdy może je tłumaczyć oraz wydawać, nie płacąc spadkobiercom pisarza czy brytyjskim wydawcom złamanego pensa. Niespodziewanie zrobił się nam więc nieoficjalny rok imienia Orwella: samych rozmaitych nowych wydań „Folwarku zwierzęcego” naliczyłem w tym roku ok. 10 (małe, duże, ze słowniczkiem, z opracowaniem, w miękkiej oprawie, w twardej oprawie). Na wznowienie słynnej dystopii „Rok 1984” też zdecydowało się kilka oficyn – szkoda, że nikomu nie przyszedł do głowy pomysł wznowienia pierwszego polskiego przekładu wydanego nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu, którego autorem był Julian Mieroszewski.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.