Powieść ta opowiada o Austriakach i Austrii, w której autor mieszka od 14 lat, w takim samym jednak stopniu, jak jego wcześniejsza książka „Zostawić Islandię” (2016) traktowała o krainie gejzerów i zamieszkujących ją ludziach.
Naprawdę i jedna, i druga opowiada o naszym pogmatwanym, dalekim od normalności świecie, w którym dobrze nie wiadomo, kto, kiedy i gdzie jest u siebie, a kto przebywa na gościnnych występach. Można odebrać „Niech żyje śmierć!” jako zjadliwy, satyryczny obraz społeczeństwa austriackiego, tyle że innych nacji Hubert Klimko-Dobrzaniecki bynajmniej nie oszczędza. Dostaje się od niego wszystkim, skupmy się jednak na bohaterach powieści, było nie było, wiedeńczykach.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Źródło: DoRzeczy.pl