Komunista obnażony. Zdemaskowanie komunizmu i przywrócenie wolności

Komunista obnażony. Zdemaskowanie komunizmu i przywrócenie wolności

Dodano: 
"Komunista obnażony"
"Komunista obnażony"Źródło:mat. prasowe
"Komunista obnażony. Zdemaskowanie komunizmu i przywrócenie wolności" to przełomowe dzieło Skousena, które pozwala na nowo zrozumieć zagrożenia dot. komunizmu. Poniżej przedstawiamy fragment książki.

Zadanie izolacji światowego agresora

Z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych fiasko indochińskie było wielką tragedią polityczną. Stu komunistów we francuskim parlamencie (którzy odmówili nawet oddania czci francuskim poległym) doprowadziło do tego, że trwająca siedem lat wojna zakończyła się porażką. Podczas wspomnianych rozmów genewskich amerykański sekretarz stanu skrytykował tchórzostwo i działania wywrotowe, które sprawiły, że kolejne 12 milionów ludzi padło ofiarą czerwonej agresji. „Pokój zawsze łatwo jest osiąg-
nąć — drogą kapitulacji. Jedność również łatwo jest osiągnąć — drogą kapitulacji. Trudnym zadaniem, z którym musimy się zmierzyć, jest połączenie pokoju i jedności z wolnością!”

Sekretarz Dulles opuścił Genewę i ruszył w świat, aby nakłaniać wszystkie wolne kraje do „bolesnego przemyślenia” niedorzecznych ustępstw na rzecz komunistycznego imperializmu. W ciągu dwudziestu miesięcy pokonał ponad 152 tysiące mil, co zaowocowało podpisaniem albo wzmocnieniem wielu regionalnych porozumień, które miały na celu podbudowanie strategii powstrzymywania komunizmu. Ku konsternacji sowieckich strategów art. 52 Karty ONZ zawierał lukę, która pozwalała na takie działania. Stany Zjednoczone zaczęły zatem otwarcie wykorzystywać NATO, SEATO i podobne sojusze regionalne jako organizacje strzegące bezpieczeństwa międzynarodowego. Pozwoliło to w dużym stopniu złagodzić skutki paraliżu spowodowanego nadużywaniem przez Sowietów prawa weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Stany Zjednoczone ogłosiły również, że nie zamierzają siedzieć z założonymi rękami i patrzeć, jak Rosja buduje eskadrę bombowców dalekiego zasięgu, które według doniesień komunistycznej prasy mogły zrzucić bomby wodorowe na amerykańskie miasta. USA odpowiedziały stworzeniem linii baz obronnych wzdłuż żelaznej kurtyny. Z Rosji natychmiast dobiegł ryk rannego niedźwiedzia: „Grozi nam unicestwienie!”.

Dulles rozsądnie przypomniał prawdę, którą komuniści już znali — mianowicie, że tylko agresor ma powody bać się tych baz. Następnie, w jednoznacznych i dobitnych słowach, przedstawił nową doktrynę „zmasowanego odwetu”, który zacząłby się natychmiast, gdyby Sowieci ośmielili się spełnić swoją często powtarzaną groźbę niezapowiedzianego ataku na wolny świat.

Z Rosji przez jakiś czas dobiegała złowróżbna cisza.

Rosja testuje nową, twardą politykę USA

Pod koniec 1954 roku stało się oczywiste, że w Rosji mają miejsce poważne przetasowania polityczne. W wiadomościach coraz częściej pojawiali się Nikita Chruszczow, wojowniczy polityk ze spiczastą głową, oraz pedantyczny aparatczyk Nikołaj Bułganin. Pewien były sowiecki urzędnik (Nikołaj Chochłow) uznał to za zły znak. Określił Chruszczowa i Bułganina jako zwolenników światowej ekspansji komunizmu, w odróżnieniu od Malenkowa i Berii, którzy chcieli najpierw poprawić warunki życia Rosjan.

Jesienią 1954 roku Chruszczow i Bułganin stanęli na czele delegacji do Pekinu. Chińczykom wydano tam polecenie, aby przygotowali się do napaści na Formozę. Pozwalało to wywnioskować, że w Rosji zmienił się układ sił. W końcu wyszło na jaw, że Malenkow porzucił swojego wspólnika Berię i dołączył do obozu Chruszczowa i Bułganina. W drugiej połowie grudnia Berię i trzech jego współpracowników rozstrzelano. Malenkow został zdegradowany, ale dzięki szybkiej wolcie zdołał ocalić skórę. Jego miejsce zajął Bułganin. Chruszczow tworzył nową strategię i ogłaszał nowe hasła, takie jak „powrót do przemysłu ciężkiego” oraz „uprawa żywności na rozkaz”.

Wojowniczego ducha nowej władzy w Związku Radzieckim podchwycili chińscy komuniści i sprowokowali świat demokratyczny wstrząsającym oznajmieniem, że z naruszeniem podpisanego po zakończeniu wojny koreańskiej porozumienia o wymianie jeńców przetrzymują amerykańskich oficerów i żołnierzy.

Porozumienie z Panmundżom przewidywało, że wszyscy jeńcy z krajów należących do ONZ, którzy zażądają repatriacji, wrócą do swojego kraju, nawet jeżeli ciąży na nich zarzut przestępstwa. Tymczasem chińscy komuniści prowokacyjnie oznajmili, że w tajemnicy przetrzymywali grupę amerykańskich jeńców ze względu na zarzuty o szpiegostwo lub inne przestępstwa. Stany Zjednoczone nie posiadały się z oburzenia. Wielu Amerykanów zaczęło sobie uświadamiać, że na komunistycznych zobowiązaniach absolutnie nie można polegać.

Poza tym w społeczeństwie amerykańskim szybko narastało pragnienie, aby zapomnieć o tej całej zagranicznej jatce i skupić się na rozwoju gospodarczym, który zaowocował bezprecedensową zamożnością. Mao trafnie zdiagnozował te nastroje jako antywojenne i zintensyfikował swoją kampanię propagandową na terenie całej Azji, przedstawiając Stany Zjednoczone jako „papierowego tygrysa”. Drażnił USA kolejnymi informacjami o bezprawnie przetrzymywanych amerykańskich jeńcach wojennych, jakby pytał: „I co nam zrobicie?”.

Tak bardzo się rozochocił, że w końcu postanowił pokazać bezsilność Ameryki całemu światu i zgodnie z poleceniem Chruszczowa napaść na Formozę. Samoloty Chińskiej Armii Ludowej zaczęły bombardować przybrzeżne wyspy, które znajdowały się w rękach nacjonalistów. Była to wstępna faza zmasowanej ofensywy na ostatni przyczółek Czang Kaj-szeka.

Dla Stanów Zjednoczonych była to krytyczna chwila, ponieważ zobowiązały się wcześniej bronić Formozy. Gdyby zwlekały z odpowiedzią, w Azji Południowo-Wschodniej mogłoby zgasnąć światło wolności. Miliard „neutralnych” Azjatów również przyglądało się uważnie, jak przywódcy USA szacują ryzyko i sprawdzają, czy głoszone przez nich przekonania moralne nie są wyłącznie na pokaz.

Na początku lutego 1955 roku chińscy czerwoni i inni światowi komuniści otrzymali odpowiedź w postaci ponadpartyjnej rezolucji amerykańskiego Kongresu, upoważniającej prezydenta Stanów Zjednoczonych do wysłania na wody Cieśniny Tajwańskiej VII Floty oraz wydania rozkazu do rozpoczęcia wojny z użyciem wszelkich dostępnych środków, gdyby okręty te zostały zaatakowane. Upoważnienie to bez wątpienia obejmowało użycie broni jądrowej.

Małe kraje Azji Południowo-Wschodniej wiwatowały. Widać było, że USA nie tylko mówią o zmasowanym odwecie, lecz także mają wolę jego przeprowadzenia. Na konferencji afroazjatyckiej w Bandungu kilka z tych krajów odważnie pokazało, po której stoją stronie, wykrzykując w stronę chińskich delegatów komunistycznych hasła o „komunistycznym kolonializmie” i „komunistycznej agresji”. Zadało to potężny cios prestiżowi i propagandzie Mao i jego komunistycznych popleczników w Moskwie.

Twarde stanowisko USA i ich pacyficznych sojuszników w ciągu zaledwie kilku tygodni zaczęło przynosić owoce. Z Moskwy przyszedł rozkaz powrotu do polityki współistnienia. Mao zaczął wypuszczać nielegalnie przetrzymywanych amerykańskich jeńców. Kwestię Formozy po cichu odłożono ad acta. Chruszczow wystosował do Stanów Zjednoczonych zaproszenie do wymiany gości — dziennikarzy, kongresmenów, rolników — i zapowiedział, że być może sam kiedyś wpadnie do USA. Na całym świecie zelżało napięcie. Wszyscy sprawiali wrażenie zadowolonych z nieoczekiwanego obrotu wydarzeń, a demokracje powróciły do zajmowania się swoimi zwykłymi codziennymi sprawami.

Pełną optymizmu atmosferę zakłóciło złowróżbne ostrzeżenie wywiadu wojskowego. Pojawiły się doniesienia, że podczas gdy na arenie międzynarodowej prezentowana jest „miękka” polityka wobec krajów demokratycznych, w państwach komunistycznych żołnierze słyszą agresywne imperialistyczne hasła. Sowieckim wojskowym mówiono, że „niepomiernie wzrosło znaczenie czynnika zaskoczenia we współczesnej wojnie”, że „partia komunistyczna żąda, aby wszystkie kadry naszej armii i marynarki wojennej przepajał duch maksymalnej czujności oraz utrzymywania potencjału wojskowego w nieustannej gotowości, aby można było odebrać wrogowi inicjatywę i zadawszy mu miażdżące ciosy, nareszcie pokonać go z kretesem”1.

Brzmiało to wszystko znajomo. Lepiej zorientowani Amerykanie przypomnieli sobie znaczącą wypowiedź Dymitra Manuilskiego, który w imieniu ZSRR w 1949 roku przewodniczył Radzie Bezpieczeństwa ONZ. W moskiewskiej Akademii Wojskowo-Politycznej im. Lenina nauczał:

Wojna na noże między komunizmem i kapitalizmem jest nieunikniona. Dzisiaj oczywiście nie jesteśmy dostatecznie silni, aby zaatakować. [...] Żeby wygrać, potrzebujemy elementu zaskoczenia. Trzeba będzie uśpić czujność burżuazji. Zaczniemy więc od najbardziej widowiskowych ruchów pokojowych w dziejach. Będą piękne gesty i niesłychane ustępstwa. Kraje kapitalistyczne, głupie i dekadenckie, z radością wezmą udział w dziele własnego zniszczenia. Skwapliwie skorzystają z kolejnej szansy na zaprzyjaźnienie się z nami. Jak tylko opuszczą gardę, spadnie na nich nasza zaciśnięta pięść!2

1 Artykuł generała D. Kornijenki w „Prawdzie”, 5 maja 1955.

2 Cytowane przez J.Z. Kornfedera, który był uczniem w tej szkole. W liście do J.D. Balesa z Harding College z dnia 7 marca 1961 roku Kornfeder napisał: „Załączam kopię cytatu, o który pan prosił. Jest to fragment tego, co [Manuilski] powiedział do grupy starszych uczniów Szkoły Lenina podczas akademii w marcu 1930 roku, na której byłem obecny jako jeden z uczniów”.

"Komunista obnażony"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także