Dla pana Williamsa jest to wizyta u lekarza. Po usłyszeniu bezlitosnej diagnozy dociera do niego, że wiódł jałową egzystencję. Jak na dżentelmena w meloniku przystało, trzyma fason, ale postanawia żyć odtąd pełnią życia (choć nie ma pojęcia, co to właściwie oznacza). W przypadku wyspiarzy kontrolowanie emocji polega na tym, że łatwiej zwierzyć się obcym ludziom niż rodzinie. Urzędnik doskonały, spec od spławiania natrętnych petentów i odkładania decyzji do święty nigdy to figura dobrze wpisująca się w realia gasnącego imperium, ale akcja rozgrywa się w czasach, gdy Beatlesi byli jeszcze dziećmi z całkiem innego powodu. „Życie” jest dość wierną kopią „Piętna śmierci” Akiro Kurosawy z roku 1952.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.