Wiesław Chełminiak II Do trzech razy sztuka. Po „Morderstwie w Orient Expressie” i„Śmierci na Nilu” Kenneth Branagh zaatakował widzów kolejnym retrodreszczowcem.
Ze skutkiem raczej mizernym, co cieszy nie tylko hejterów, lecz także Agathę Christie (gdziekolwiek się znajduje). Scenarzysta potraktował bowiem powieść „Wigilia Wszystkich Świętych” jak szwedzki stół. Wybrał z niej tylko najsmaczniejsze – jego zdaniem – kęsy, resztę dania komponując z produktów innego pochodzenia. Film jest z całej trylogii najbardziej staroświecki, lecz bliżej mu do twórczości Arthura Conana Doyle’a (znanego z umiłowania seansów spirytystycznych) czy Allana Edgara Poego niż królowej kryminału. Przewidując, że publiczność może nie dopisać, akcję przeniesiono spod Londynu do miasta zombi, figurującego na każdej liście „miejsc, które MUSISZ odwiedzić przynajmniej raz w życiu”.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.