Tomaszek, ach, Tomaszek
  • Krzysztof MasłońAutor:Krzysztof Masłoń

Tomaszek, ach, Tomaszek

Dodano: 
Kadr z filmu "Noce i dnie"
Kadr z filmu "Noce i dnie" Źródło: YouTube / WFDiF - Studio Filmowe Kadr
Na kluczową scenę ciągnącej się niczym telewizyjny „Klan” ramoty pod całkowicie zniechęcającym do lektury tytułem „Noce i dnie” natrafiamy już na samym początku tego tasiemca.

Otóż młodej bohaterce powieścidła spodobały się kwitnące na zarośniętej rzece nenufary, do których nie było jednak dostępu. Barbara, bo tak dziewczęciu było na imię, wyraziła żal z tego powodu, a wtedy jeden z towarzyszących jej mężczyzn, niewiele myśląc, a już najmniej o swoim ubraniu, wszedł do wody, zanurzył się w niej po ramiona, pozrywał kwiaty i całe ich naręcze wręczył pannicy. Nie był to wcale, jak moglibyśmy się spodziewać, początek pięknej przyjaźni ani tym bardziej miłości. Barbara wyszła za mąż za Bogumiła i stała się Niechcicową, pan Toliboski też założył rodzinę i choć mieszkali niedaleko siebie, mogli jedynie wspominać z sentymentem tamten epizod, który wszakże okazać się miał tak istotny, że z zekranizowanych, a jakże, „Nocy i dni” widzowie zapamiętali jedynie moment wręczania kwiatów przez Karola Strasburgera Jadwidze Barańskiej. Ten pierwszy tak się wrył w zbiorową pamięć narodu, że w nagrodę zabawia nas do dziś w „Familiadzie”.

Barbara, jako się rzekło, wybrała Bogumiła czy też zdecydowała się za niego wyjść. W gruncie rzeczy dlatego, że ten zwrócił uwagę na nią, jako że zainteresowała go „panienka w staniczku w zygzak”. Gdybyż choć chodziła w samym biustonoszu, ale gdzież tam. Erotyki w tym liczącym sobie półtora tysiąca stron tasiemcu jest zresztą jak na lekarstwo, bo Barbarę na ogół bolała głowa i była zmęczona. Z czasem coraz rzadziej wspominała nenufary, jakże kontrastujące z burakami, którymi na co dzień zajmował się jej małżonek. Przyznawała wprawdzie, że mogła być pewna jego uczuć, ale też i tego, że ważniejsze od niej były dla niego te i inne rośliny okopowe. Przy tym nieznośnie mieszał w szklance herbatę, brzęcząc tak, że nie szło wytrzymać.

Artykuł został opublikowany w 39/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także