– W propagandzie PiS widoczne są elementy myślenia totalitarnego. Nadzwyczajny Kongres Sędziów był sukcesem, bo zmobilizować 10 proc. sędziów, żeby przyjechali do Warszawy zademonstrować swoje stanowisko, wydaje mi się czymś, czego w Polsce nie mieliśmy nigdy. Natomiast to w dalszym ciągu jest bardzo mało. Myślę, że świadomość odpowiedzialności, także pojedynczego sędziego za los Polski, ciągle jeszcze dojrzewa. Nie jest tak, że oni uważają, że jest dobrze. Oni uważają tylko, że bez nich się obejdzie. Dopóki się nie uporamy z takim poczuciem, które jest dość powszechne w Polsce, że beze mnie się obejdzie, będziemy skazani na coraz bardziej autorytarne rządy – ocenił Żakowski.
Lisicki stwierdził, że jeśli sytuacja w Polsce jest tak zła, jak przekonują sędziowie, to na kongres powinno przyjechać ich dużo więcej. – Państwo zagrożone, totalitaryzm się zbliża, wszystko się wali, więc 10-procentowe zaangażowanie sędziów, czyli przedstawicieli tej władzy, która - jak rozumiem - lada moment ma być podporządkowana lub zniszczona, to nie jest wielki opór. Wyobraźmy sobie, że ktoś na poważnie bierze wszystkie słowa, które tutaj padły, że mamy do czynienia z zagrożeniem totalitarnym, upadkiem demokracji, końcem trójpodziału władz i niezależności sądowniczej to spodziewam się, że ci ludzie faktycznie będą tego bronić – oświadczył redaktor naczelny "Do Rzeczy".
Nadzwyczajna kasta
– Jeżeli ktoś mówi, że lider obozu rządzącego Jarosław Kaczyński buduje wspólnotę opartą na języku, którym posługiwano się w krajach totalitarnych, to jest ocena, wypowiedź publicysta czy atak polityczny? Władza totalitarna każdemu kojarzy się z Hitlerem i Stalinem, więc jak ktoś używa takiego języka, to nie może się spodziewać, że w zamian spotka się z uszanowaniem, dialogiem i wszyscy będą go szanować – tłumaczył Lisicki.
Jak dodał, badania wskazują na kilka problemów środowiska sędziowskiego m.in. na silną kastowość. – Znamy wiele przykładów sędziów, którzy już dawno powinni ustąpić, ale ze względu na doskonałe kontakty i otoczkę ze strony innych sędziów, pozostają na stanowisku. Niestety, ta grupa zawodowa jest dotknięta tymi samymi przypadłościami, jak wiele innych grup zawodowych w Polsce. Swoi bronią swoich – zaznaczył.
KOD a Żołnierze Wyklęci
Redaktor naczelny "Do Rzeczy" pytał, na jakiej podstawie prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński nie chce dopuścić do orzekania trzech sędziów wybranych przez Sejm. – Jarosław Kaczyński i PiS zrobią wszystko, żeby wyjść z modelu trójpodziału władz. Ona może być demokratyczna i pochodzić z wyborów, ale to nigdy nie będą uczciwe wybory. Jeżeli nie ma kontroli sądowej, to wybory fałszuje się albo przy urnach, albo poprzez budowę fałszywej świadomości w społeczeństwie – odpowiedział Żakowski.
Komentując obecność działaczy KOD-u podczas uroczystego pochówku "Inki" i "Zagończyka" Lisicki podkreślił, że każdemu wolno przyjść na pogrzeb. – Jednak wsłuchując się w wypowiedzi członków KOD-u mam wrażenie, że ich cele są inne niż czczenie Żołnierzy Wyklętych i nie kojarzą się raczej z antykomunizmem – zaznaczył, dodając, że większość tekstów atakujących Żołnierzy Wyklętych pojawiło się na łamach "Gazety Wyborczej".
PiS jak Bierut?
– Myślę, że Oldze Krzyżanowskiej nie zarzuci pan, że gardzi Żołnierzami Wyklętymi – powiedział Żakowski, zwracając się do Lisickiego. – Mówimy o dwóch nurtach obrony polskiej demokracji. Ten nurt antykomunistyczny z lat 40. walczył z bardzo podobnym ryzykiem obalenia demokracji i suwerenności jak ten, który dziś walczy z marszem kaczyzmu przez Polskę. To bardzo poważna sprawa. Rozmawiamy o atakach na sędziów, które są dziś bardzo podobne, jak wtedy. Rozmawiamy o atakach na mediach i o retoryce władzy. Jeżeli ktoś jest kontynuatorem polskiej tradycji demokratycznej, to nie ta władza, która dziś próbuje się wpisywać w tradycje Żołnierzy Wyklętych – przekonywał publicysta "Polityki".
– Skoro dzisiejszy PiS jest kontynuatorem Bolesława Bieruta i walki z demokracją, która wtedy miała miejsce, to ta rozmowa jest rzeczywiście bardzo trudna, ponieważ taka teza wydaje mi się absurdalna – ripostował Lisicki. – Bardzo dobrze, że w demokratycznym państwie różne ruchy są tolerowane. Panowie uważają, że należy tolerować demonstracje KOD-u, ale zakazać manifestacji ONR-u? Jeśli PO chce zdelegalizować ONR, czyli zakazać, to jest to jednak bardzo dalekie od tej wizji tolerancji politycznej, która wydaje mi się właściwa – zaznaczył redaktor naczelny "Do Rzeczy".
dmc
Fot. Zrzut ekranu z TVN24
DoRzeczy.pl