W związku z pojawieniem się koronawirusa w Europie kolejne diecezje we Włoszech nakazują proboszczom, aby ci zamykali kościoły i powstrzymali się od publicznego odprawiania nabożeństw.
– Wiedza naukowa, która jest oczywiście bardzo ważna i pozwala lepiej walczyć przy pomocy ludzkich środków z tego typu zagrożeniem jak epidemia czy choroby, nie może powodować, że z naszej perspektywy całkowicie znika działanie Boga – powiedział w programie "Wierzę" Paweł Lisicki.
– Jako chrześcijanie powinniśmy wiedzieć, że nad wszystkim czuwa Opatrzność. Wszystkie wojny, epidemie, nieszczęścia, które dotykają ludzkość, mają nie tylko wymiar doczesny, ale też metafizyczny czy religijny. Biblia każe nam patrzeć na to wszystko jak na pośrednią, ale jednak ingerencję Bożą – ocenił dziennikarz.
Dalej tłumaczył, że tego typu zjawiska jak epidemie czy choroby "zgodnie z tym sposobem myślenia zawsze powinny być wezwaniem do refleksji nad sobą, pokuty, do uznania własnej grzeszności, do prośby Boga o przebaczenie".
Lisicki powiedział, że jest zdumiony sytuacją w Kościele włoskim, jaką wywołał koronawirus. – Pomysł, żeby zamykać kościoły, nie udzielać sakramentów, nie dopuszczać wiernych, bo to niesie za sobą zagrożenie (…) jest, powiem brutalnie: z perspektywy religijnej, a nawet świeckiej i tak wszyscy ludzie w końcu umrą. Oczywiście nie należy się do tego przyczyniać, lecz przed tym bronić, ale szaleństwo polegające na tym, że totalnie się na coś zamykamy, bo to zaraz spowoduje śmierć, świadczy o bardzo dużej kruchości obecnego człowieka – ocenił.
Zdaniem redaktora naczelnego "Do Rzeczy" koronawirusowi towarzyszy panika, która pokazuje "do jakiego stopnia ludzie są przywiązani tylko do swojego ziemskiego życia". – Udało się zbudować cywilizację kompletnie nieodpartą na zagrożenia – powiedział Lisicki.
Czytaj też:
Kobieta z podejrzeniem koronawirusa uciekła z przychodni w Katowicach