Redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy" był w niedzielę gościem "Czterech stron prasy" na antenie Polsat News. Tematem rozmowy była sytuacja w Zjednoczonej Prawicy w kontekście kryzysu w Porozumieniu.
Lisicki stwierdził, że jeżeli przyjrzymy się ostatniom paru miesiącom działania Prawa i Sprawiedliwości, a szczególnie Jarosława Kaczyńskiego, to można odnieść wrażenie, że popełnił on szereg błędów. Jak podkreślił, obserwujemy gaszenie ognia za pomocą benzyny.
W ocenie publicysty, Jarosław Kaczyński powinien być pierwszą osobą najbardziej wdzięczną Gowinowi, że ten nie dopuścił do wyborów korespondencyjnych. – Moim zdaniem - jeśli są w ogóle merytoryczne podstawy oceny jakiegoś polityka (...), to niedopuszczenie do wyborów korespondencyjnych jest wielką zasługą Jarosława Gowina. Wyobraźmy sobie, jak wyglądałaby sytuacja polityczna w Polsce, gdyby do takich wyborów doszło i wygrałby w nich - bo to jest pewne - w pierwszej turze Andrzej Duda – mówił Lisicki. – Przecież wszystkie te demonstracje, ten potencjał sprzeciwu, który przecież jest efektem trwającego zagrożenia pandemią, znalazłby bardzo czytelny sztandar, którym byłoby domaganie się ustąpienia prezydenta Dudy – kontynuował.
– Więc Jarosław Gowin paradoksalnie przysłużył się prawicy jak mało kto i teraz jeśli faktycznie jest za to karany, to świadczy to o braku zmysłu rzeczywistości u Jarosława Kaczyńskiego – ocenił. – Jeśli ta teza jest prawdziwa, że jest to forma kary za przeciwstawienie się wyborom korespondencyjnym – zastrzegł Lisicki.
Redaktor naczelny "Do Rzeczy" stwierdził, że efektem tych działań jest coraz większe poczucie rozchwiania i rozedrgania w Koalicji. – Jest niedobrze, ponieważ nigdy nie wiadomo, w którym momencie taki statek się przewróci, a sondaż wskazują, że gdyby doszło do wyborów, PiS zapewne by ich nie wygrało – skwitował.
Czytaj też:
"Zrobi wszystko, żeby go politycznie zniszczyć". Schetyna: Taki los czeka Gowina i on o tym wieCzytaj też:
"Nagle, znienacka". Ziobro "zaniepokojony i zdziwiony" sytuacją w Porozumieniu