Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące podrabiania podpisów na wekslach będących poręczeniem kredytu na zakup nieruchomości. Sprawa dotyczy Kamila Durczoka i jego byłej żony. To ona złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Weksle pochodzą z 2009 r. Jeden z nich został wypełniony na sumę ponad 2 mln franków szwajcarskich. Drugi na ponad 300 tys. zł. Na papierze widniały podpisy Durczoka i jego żony Marianny.
Katarzyna Zolna z Prokuratury Regionalnej w Katowicach powiedziała na antenie TVP Info, że śledztwo w tej sprawie jest w fazie wstępnej. – Prowadzone są czynności zmierzające do ustalenia, czy zostało popełnione przestępstwo, a jeżeli tak, to kto je popełnił – tłumaczyła.
Prokurator dodała, że zostanie zasięgnięta opinia biegłego z zakresu pisma ręcznego, czy podpisy zostały podrobione. Wyjaśniła, że mogło dojść do popełnienia oszustwa na szkodę banku i ten wątek też jest badany.
Jak informuje TVP Info, w 2019 r. bank zwrócił się do byłej już żony dziennikarza (która zmieniła nazwisko) z wezwaniem do wykupu weksla z powodu nieuiszczenia należności przez kredytobiorcę. Była żona Durczoka zaprzeczyła wtedy, że złożyła swój podpis na wekslu.
Kobieta zakwestionowała również autentyczność złożonego podpisu. Jej zdaniem został on podrobiony, a jej samej nie było przy sporządzeniu tego weksla ani nigdy go nie widziała.
Za zbrodnię podrobienia papieru wartościowego grozi do 25 lat więzienia.
Czytaj też:
Zaginięcie Piotra Woźniaka-Staraka. Ochroniarz przeżył szok