Jak wskazuje w swoim wystąpieniu Bodnar, zgodnie z ustawą prezydent powinien nadać tytuł profesora na podstawie wniosku Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów. "Ustawa nie przewiduje merytorycznego badania wniosku przez Prezydenta. Ocena dorobku kandydata do tytułu profesora odbywa się bowiem na etapie poprzedzającym jego decyzję" – stwierdza RPO. W jego rzecznika wątpliwości dot. kandydata na profesora "do tytułu obszaru badań, czy jego działalności publicznej, nie podlegają weryfikacji przez prezydenta".
Jak wynika z danych Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Rzeszowie, zawartych w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej, Walter Żelazny był w latach 1971-1986 tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Janusz.
– Ujmowanie się przez Adama Bodnara za tego typu osobami, jest rzeczą wysoce niewłaściwą – ocenia w rozmowie z portalem tvp.info publicysta "Do Rzeczy" i korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz. Jak dodaje, "osoba donosząca przez 15 lat komunistycznym służbom w oczywisty sposób nie może pochwalić się nieposzlakowaną opinią czy spełnianiem wysokich norm etycznych", które powinny być wymagane od naukowców oczekujących na tytuł profesorski.
– Prezydent moim zdaniem powinien odmawiać wszystkim tego typu nominacjom, w dbałości o jakość kadry akademickiej – wyjaśnia Gmyz. – W Niemczech przesłanka współpracy ze Stasi jest powodem do zwolnienia takiego człowieka z pracy, ponieważ od wykładowców akademickich przepisy prawa wymagają tego, żeby rzeczywiście mieli nieskazitelny charakter – tłumaczy publicysta.
O opinię w tej sprawie spytano także Adama Bodnara. Jak tłumaczy Rzecznik, jego rolą nie jest analiza kwalifikacji czy moralności kandydatów. – Jeżeli ktoś złożył wniosek, to podlega on określonym kryteriom. A to trwa już trochę zbyt długo – mówi portalowi tvp.info Bodnar.