Poczta zażądała od wójtów, burmistrzów i prezydentów miast przekazania danych osobowych milionów Polaków. Chodzi m.in. o numery PESEL i adresy. Dane są potrzebne do przeprowadzenia wyborów.
Informacje o obywatelach mają być wysyłane w plikach txt niezabezpieczonych hasłem i na jeden wskazany przez Pocztę adres. "DGP" zwraca uwagę, że taka prowizoryczna droga tworzy ryzyko ogromnego wycieku danych wrażliwych.
"Sposób udostępniania danych, który wskazał państwowy operator, woła o pomstę do nieba. (…) Ryzyko wycieku danych osobowych jest w tym przypadku gigantyczne. I ciężko będzie zweryfikować, czy doszło do niego jeszcze na poziomie urzędu gminy, czy już po stronie operatora pocztowego" – czytamy na stronie internetowej "Gazety Prawnej".
Autor tekstu, Patryk Słowik, zwraca uwagę, że prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Jan Nowak, do niedawna polityk PiS, ocenił kilka dni temu nowe przepisy wyborcze i stwierdził, że w zakresie ochrony danych osobowych "nie zgłasza do nich uwag".
"Gdy więc ktoś niebawem weźmie kredyt, o którym nic nie wie, powinien w pierwszej kolejności iść na pocztę i się uprzejmie zapytać: «przepraszam bardzo, czy całkowitym przypadkiem nie wyciekły ostatnio moje dane osobowe?»" – pisze "DGP".
Czytaj też:
Komisarz UE reaguje ws. wyborów w Polsce