Autorka hitowej serii o nastoletnim czarodzieju, która od lat nie traci na popularności i wciąż wywołuje duże emocje, od lat uchodziła za sympatyczkę oraz propagatorkę ruchu LGBT. Wszystko zmieniło się po niedawnym wpisie, w którym odniosła się do jeden z publikacji. Wspomniano w niej o pomocy dla "ludzi, którzy menstruują".
Rowling zauważyła logiczną lukę w tym stwierdzeniu. "Ludzie, którzy menstruują" – byłam pewna, że istnieje jakieś słowo, którym można określić tę grupę osób. Pomożecie?" – pytała ironicznie pisarka. Zdaniem Rowling ewidentnie zabrakło określenia płci. Jej wpis wywołał falę komenatrzy. Internauci wprost stwierdzili, że jest obraźliwy i wykluczający dla mniejszości, ponieważ – jak argumentowali niektórzy – osoby transpłciowe także mogą mieć miesiączkę.
J. K. Rowling odniosła się do licznych zarzutów i głosów krytyki. "Jeżeli płeć nie istnieje, to nie ma czegoś takiego jak pociąg do tej samej płci. Jeżeli płeć nie istnieje, to trudna rzeczywistość wielu kobiet przestaje istnieć. Znam i kocham osoby transpłciowe, ale wykluczanie koncepcji płci uniemożliwia nam pożyteczną dyskusję o życiach tych ludzi. Mówienie prawdy nie jest nienawiścią" – wskazała.
Jednocześnie zapewniła, że darzy szacunkiem wszystkich, bez względu na preferencje i to, jak same określają swoją płeć: "Szanuję prawo każdej osoby transpłciowej do życia według własnych zasad i tego, kim się czują. Maszerowałabym razem z Wami, gdybyście byli dyskryminowani za to, kim jesteście. Jednocześnie sama jestem kobietą i tak kształtowało się moje życie. Uważam, że nie ma w tym żadnej nienawiści".
twitterCzytaj też:
TVP odmówiła emisji spotu, w którym wystąpiła para gejówCzytaj też:
Gowin: Zrobiłem to, co należało zrobić