Gazeta zamieściła wnioski ze sprawozdania Rady, działającej z udziałem m.in. króla oraz premiera, w których oceniono, że ryzyko wybuchu epidemii w kraju jest niewielkie.
W datowanym na 4 marca dokumencie agenda doradcza rządu orzekła, że koronawirus nie powinien wpłynąć na życie społeczeństwa. Tymczasem już dziesięć dni później premier Pedro Sanchez ogłosił konieczność wprowadzenia stanu zagrożenia epidemicznego, który następnego dnia wszedł w życie.
Z informacji “El Pais” wynika, że choć prace nad dokumentem dotyczącym zagrożeń dla kraju rozpoczęły się jeszcze kilka tygodni przed pojawieniem się pierwszych przypadków koronawirusa w Hiszpanii, to w czasie posiedzenia DSN skala zakażeń była już znacząca. Gazeta podkreśla, że pomimo tego rada uznała ryzyko epidemii za niewielkie i zatwierdziła treść sprawozdania.
Wśród największych zagrożeń dla kraju DSN wskazała w raporcie m.in. na działania na szkodę infrastruktury internetowej, szpiegostwo, destabilizację gospodarczą i finansową, a także na niekontrolowane fale migracyjne i efekty zmian klimatycznych.
Nad dokumentem Rady pracowało ponad 230 specjalistów zatrudnionych w administracji państwowej i prywatnych firmach, a także pracowników naukowych uczelni wyższych. Hiszpania jest jednym z najbardziej doświadczonych epidemią COVID-19 państw świata. Według piątkowego komunikatu ministerstwa zdrowia dotychczas zmarło tam z jej powodu 28 313 osób.
Czytaj też:
Biedroń ostro atakuje Trzaskowskiego. "Tu sprawa jest jasna"
Czytaj też:
"Po trupach polskich dzieci. Dosłownie". Skandaliczny wpis Anji Rubik o prezydencie