Redakcja "Washington Post" przekonuje, że ostatni tydzień "był zły dla wolności wypowiedzi w Polsce". W tym kontekście wymieniono szereg wydarzeń. Po pierwsze wskazano na postawienie zarzutów Marcie Lempart, po drugie podkreślono sprawę protestów części mediów ws. podatku od reklam, po trzecie wreszcie wskazano na wyrok ws. kłamliwych tez jakie prof. Jan Grabowski i prof. Barbara Engelking zawarli w swojej książce. Przypomnijmy, że Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że muszą oni przeprosić Filomenę Leszczyńską za kłamliwe, hańbiące informacje dot. jej stryja Edwarda Malinowskiego zawarte w książce "Dalej jest noc".
"Wszystkie te zdarzenia są w ten czy inny sposób produktem prawicowego, nacjonalistycznego ruchu, który przejął rządy w Polsce w 2015 r. i powoli kieruje kraj w stronę autorytaryzmu" – komentuje sprawę "Washington Post".
Redakcja przekonuje, że PiS chce zagarnąć sądy, wyrzucić z rynku niezależne media oraz "zdławić wszelkie sugestie, że poszczególni Polacy byli współwinni Holokaustu".
Dalej możemy przeczytać, że Donald Trump miał dużo sympatii dla Prawa i Sprawiedliwości, jednak obecna administracja Białego Domu wyraźnie dała znać, że jest zaniepokojona sytuacją w Polsce. "Mamy nadzieję, że rozpoczyna się znacząca zmiana w postawie USA wobec antydemokratycznego dryfu Polski" – podkreśla redakcja.
Czytaj też:
Zaskakujący wpis Sikorskiego. "Solidaryzuję się w wolnymi mediami, ale..."Czytaj też:
Sieć Maxim bojkotuje "Gazetę Polską". Bo nie poparła protestu