Godson bardziej pasuje do PiS niż PO? – niby pyta, a faktycznie ogłasza dziś na swojej stronie internetowej „Gazeta Wyborcza”. I to jest, jak się wydaje, główny przekaz dnia według dziennika z Czerskiej.
Tylko po co ten znak zapytania? Cały tekst dowodzi, że w opinii Wioletty Gnacikowskiej pasuje jak ulał do partii Jarosława Kaczyńskiego i tytułowy znak zapytania to tylko hołd, jaki „Wyborcza” oddaje dziennikarskiej cnocie apolityczności.
Poczytajmy.
„Czarnoskóry poseł John Godson miał być symbolem tolerancji i otwartości na inność w PO. – Ale ze swoimi skrajnie konserwatywnymi poglądami bardziej pasuje do PiS, a nawet LPR – ocenia Iwona Śledzińska-Katarasińska, posłanka z Łodzi”.
Potem Wioletta Gnacikowska wzmacnia napięcie.
„Do PO trafił przez przypadek. – PSL chciało, żebym kandydował do rady powiatu. Odmówiłem. Zastanawiałem się, z kim byłoby mi bardziej po drodze, i wymyśliłem PiS. Podobała mi się ich nazwa. Jest biblijny werset mówiący o prawie i sprawiedliwości. Ale mi nie odpowiedzieli” – opowiadał „Gazecie”.
A więc grzebanie w starych wywiadach ma sens! Godson już raz chciał być w Prawie i Sprawiedliwości!
Stalinowscy śledczy zapytaliby:
Ciekawe, kto skierował go do PO i jaką misję miał w partii Tuska za zadanie realizować?
Ale Wioletta Gnacikowska przyjmuje bardziej subtelną narrację:
„Swoje skrajnie konserwatywne poglądy poseł Godson ujawniał powoli.
Zaczął od promocji posiadania dzieci: „Jeżeli możesz mieć jedno dziecko, to możesz też mieć dwójkę. A jeżeli możesz mieć dwójkę, to możesz też mieć trójkę. Ja zrobiłem swoje”. Godson, ojciec czworga dzieci, dostał za tę wypowiedź Srebrne Usta od radiowej Trójki.
Potem apelował o ukrócenie przywilejów samotnych rodziców, którym łatwiej zapisać dziecko do żłobka czy przedszkola: – Wiele osób celowo unika ślubów, żeby korzystać z przywilejów dla samotnych. Eksperci wskazują, że w 2003 r., gdy wzrósł znacząco zasiłek dla osób samotnie wychowujących dzieci, liczba wniosków o separację wzrosła o ponad 200 proc.!
Następnie zajął się konkubinatami, w których – zdaniem Godsona – żyje się lepiej niż w małżeństwie z powodu przywilejów. Interpelował do rządu: „Czy planowane są działania, które wspierałyby faktycznie rodzinę, a nie związki nieformalne?”.
W październiku ub.r. w grupie konserwatywnych posłów PO zagłosował przeciw odrzuceniu radykalnego projektu Solidarnej Polski zaostrzającego przepisy antyaborcyjne. Osobiście interweniował w tej sprawie u niego premier. Dwa dni po głosowaniu Godson oświadczył, że wyborcy go przekonali.
Zdradził potem „Super Expressowi”, że w proteście przeciwko dyscyplinie partyjnej w głosowaniach światopoglądowych chciał wystąpić z PO: „Ale premier prosił, żebym wytrzymał”.
„Gazetę” oburza jednak, że były pastor powołuje się w swoich publicznych wypowiedziach na Biblię.
„Najbardziej zaskakujące było jednak nawet nie to, jak głosował, lecz jak swoją decyzję tłumaczył kilka dni później w programie »Tomasz Lis na żywo« w TVP”.
Godson oświadczył na antenie: – Moje poglądy zostały ukształtowane przez fakt, że jestem chrześcijaninem, wiele lat byłem pastorem, i przez Pismo Święte. Uważam, że homoseksualizm jest grzechem, bo tak jest napisane w Piśmie Świętym.
– To jest nieprawda. Gdzie pan ma to napisane? – oburzył się prof. Ireneusz Krzemiński.
Do czytania Ewangelii w programie nie doszło, ale jeszcze tego samego dnia na Facebooku Godson zamieścił cytaty z Listu do Rzymian, m.in.: „Dlatego wydał ich Bóg haniebnym namiętnościom, gdyż nawet ich kobiety zamieniły naturalne współżycie na przeciwne naturze. Także mężczyźni, opuściwszy naturalne współżycie z kobietą, zapałali w swej pożądliwości jedni ku drugim, mężczyzna z mężczyzną, popełniając haniebne czyny i ponosząc na sobie samych należną za swój błąd zapłatę. A skoro im się nie spodobało zachowanie poznania Boga, wydał ich Bóg na pastwę wypaczonego umysłu, aby robili to, co nie wypada”.
W radiu RMF FM Godson brnął dalej: „Wypaczeniem od normy jest, kiedy nagle mężczyzna do mężczyzny pała namiętnością. To nie jest naturalne”.
I wreszcie na deser niepowtarzalny fragment tekstu pani Wioletty Gnacikowskiej opisujący obecną sytuację Godsona w łódzkiej Platformie.
„W Łodzi szok. Artur Dunin z PO, autor jednego z projektów o związkach partnerskich: – Poseł Godson nie pasuje chyba mentalnie do Platformy”.
Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO: – Poseł może czytać Biblię rano i wieczorem, może uważać, że homoseksualizm jest grzechem, ale nie ma prawa decydować o wszystkich!
Tomasz Kacprzak, szef rady miejskiej w Łodzi: – O Jezu! Zaścianek!
Andrzej Biernat, szef PO w Łódzkiem: – Gada jakieś bzdury, niech gada. Nie można nikomu kneblować ust w sprawach światopoglądowych. „[…] W łódzkim PO jednak po cichu modlą się, by poseł Godson sobie odszedł. Biernat: – Nikt go nie będzie błagał na kolanach, żeby został. Płakać też nikt po nim nie będzie. Chce odejść: z Panem Bogiem!”.
Tyle tekst z „Wyborczej”. Warto wyciąć go i zachować, aby po latach wyjaśnić potomkom, dlaczego byli na początku XXI w. w Polsce ludzie, którzy nazywali „Gazetę Wyborczą” wielkim kadrowym III RP. Teraz kadrowa Gnacikowska zajęła się tym, kto powinien należeć do PO, a kto nie.