Cała sprawa ma związek z wpisem zamieszczonym na Twitterze przez jednego z użytkowników tego portalu społecznościowego. Wielu internautów siedząc za ekranem komputera czuje się zupełnie bezkarnych. Tak było także w tym przypadku. Mężczyzna o imieniu Przemek nazwał w nim Roberta Mazurka "szmatą medialną" i zagroził, że ten "będzie wisiał".
Stanowcza reakcja dziennikarza
Na reakcję dziennikarza nie trzeba było długo czekać. Ta okazała się bardzo stanowcza. Robert Mazurek postawił mężczyźnie ultimatum. Pierwszym z zaproponowanych przez niego rozwiązań było wsparcie zbiórki charytatywnej. "Wpłaca Pan co najmniej 100 zł na dowolne dziecko ze zbiórki na siepomaga, udowadnia to i żegnamy się banem" – napisał. I to była propozycja polubownego załatwienia sprawy.
Druga wiązała się już dla użytkownika Twittera z dużo poważniejszymi konsekwencjami, bo wiązałoby się ze zgłoszeniem sprawy do prokuratury.
"Jakże odważny człowiek..."
Jak można się było spodziewać, mężczyzna w obliczu takiego ultimatum nie był już taki odważny. Przesłał Robertowi Mazurkowi dowód wpłaty na siepomaga. "Za stówkę warto było:)) !!!" – dodał w komentarzu do załączonego dokumentu. To oczywiście także nie pozostało bez odpowiedzi dziennikarza.
"Pana stać było mentalnie tylko na 100 zł" – napisał dziennikarz. Jak podkreślił, nie domagał się przeprosin, bo "taka postać nie jest go w stanie obrazić". "Gdyby jednak temu, jakże odważnemu jak widać, człowiekowi znów się ulało, to czeka go sąd. A na razie ban" – skwitował Mazurek.
Czytaj też:
"To w kręgach politycznych jest nie do wybaczenia". Mazurek przedstawia "kilka faktów" ws. swoich urodzinCzytaj też:
Winnicki: Albo się walczy z dyktaturą, albo się pije z dyktaturą!