Kaczyński stwierdził, że "dobra zmiana" "boli, ale tylko niektórych". – Protestują przede wszystkim ci, którzy czują się w jakiś sposób zagrożeni. (…) W sądownictwie i samorządach będziemy likwidować patologie. Być może tam mają powody do obaw – podkreślił.
– Różne grupy są zainteresowane tym, żeby utrzymać taki stan, jaki jest. Symbolem tego są nadużycia przy reprywatyzacji, które bardzo wielu ludzi kosztowały straszliwe życiowe nieszczęście – oświadczył Kaczyński.
Wielka Warszawa do 2018 roku?
Prezes PiS zaznaczył, że przedterminowe wybory to "instytucja nadzwyczajna", której nie należy nadużywać i mimo dobrych dla PiS sondaży nie ma obecnie przesłanek do ich rozpisania. – To, że mamy rzeczywiście dobre poparcie nie oznacza, że chcemy rezygnować ze zwykłego cyklu demokratycznego; on w Polsce jest czteroletni i chcemy się tego trzymać – podkreślił.
Kaczyński mówił, że zmiany dotyczące ustroju Warszawy wejdą w życie przed wyborami w 2018 r., zaznaczając, że tzw. ustawa metropolitalna jest jeszcze przedmiotem dyskusji.
"Skandal" w sądach
Pytany o reformę sądownictwa, prezes PiS powiedział, że "polskie sądownictwo to jeden wielki skandal, z którym trzeba skończyć". Jak dodał, jest wiele innych sfer życia społecznego, które należy "przewietrzyć". – Ten system hybrydowy – po części demokratyczny a po części wywodzący się z komunizmu, czyli w gruncie rzeczy systemu totalitarnego, okupacyjnego, narzuconego – jest jedną wielką zgnilizną, którą trzeba zacząć w końcu leczyć – podkreślił były premier.
Kaczyński odniósł się również do problemu "frankowiczów". – Sądzę, że powinni oni wziąć sprawy we własne ręce i walczyć w sądach. Nie dlatego, że nie można ufać prezydentowi czy rządowi, ale dlatego, że prezydent i rząd są w położeniu determinowanym warunkami ekonomicznymi – powiedział prezes PiS.