"Robimy to, co wy też robicie – po ten argument ciągle sięga polski rząd w sporze o państwo prawa" – pisze "Sueddeutsche Zeitung". Dziennik dodaje, że ulubionym przykładem jest wyrok niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z maja 2020 roku, gdy ten zarzucił dwóm organom UE: Europejskiemu Bankowi Centralnemu i Trybunałowi Sprawiedliwości UE przekroczenie swoich kompetencji.
"SZ" tłumaczy, dlaczego tych dwóch sytuacji nie można porównywać: "Na fali oburzenia z powodu wyroku członkowie Trybunału w Karlsruhe zawsze wskazywali jedną rzecz: podczas gdy Polska broni się przed każda kontrolą swojej tzw. reformy sądownictwa przez TSUE, to Federalny Trybunał Konstytucyjny chce czegoś przeciwnego, a mianowicie większej kontroli TSUE nad EBC".
Szlachetne pobudki Niemców
"Niemiecki Trybunał Konstytucyjny chce silnego, skutecznego prawa UE. Trybunał w Warszawie chce czegoś przeciwnego" – dodaje. "Sueddeutsche Zeitung" podkreśla też, że niemieckim sędziom chodziło zaledwie o jedno działanie organu UE – program skupu obligacji przez EBC, który zresztą nie ucierpiał z powodu wyroku.
"Z kolei polski Trybunał od ręki uznał za sprzeczne z konstytucją dwa centralne artykuły traktatu unijnego, z których TSUE wywodzi europejski wymóg niezawisłości sądów krajowych. To atak na europejskie
Czytaj też:
Zyski i koszty z obecności w UE. Konfederacja powołuje zespół parlamentarnyCzytaj też:
Kowalski sprawdza, czy Polska może wycofać się z ratyfikacji FO