(...) Czubaszek, Mazurównie czy Wiernikowskiej szlak przetarła Nina Andrycz, aktorka, druga żona PRL-owskiego premiera Józefa Cyrankiewicza. „Prawdziwa aktorka rodzi przede wszystkim role, a nie dzieci” – lubiła mawiać zmarła niedawno gwiazda. O zabiegach usunięcia ciąży opowiedziała w 2011 r. w magazynie „Viva!”. „Jak za drugim razem szłam na zabieg, moja mama się popłakała. Tłumaczyła mi: »Nie rób tego drugi raz. Z pierwszym zabiegiem się pogodził, ale drugiego ci nie daruje, bo pokazujesz, że ci na nim nie zależy«. Pojechałam na zabieg. Być może wielu z nas pracuje na to, żeby skończyć w samotności. I nie ma co się nad tym rozczulać, trzeba zrozumieć, że może być to cena za prawdziwą samodzielność” – stwierdziła aktorka. Czemu służą takie wyznania na łamach prasy i w telewizyjnych programach? – Szczerze mówiąc, to mnie zastanawia, jaki jest cel chwalenia się tym, czym nikt normalny nie powinien się chwalić. Myślę, że wynika to z bezmyślności, z chęci powiedzenia tego, czego nikt inny nie mówi. To też sposób zagadania tego, co tkwi głęboko w człowieku, powiedzenia sobie i innym: „Zobaczcie, nic się nie stało” – mówi „Do Rzeczy” dr Kazimierz Szałata, filozof i moralista. – Mamy do czynienia z czymś, co nazwałbym nowoczesnym barbarzyństwem. (...)
Aborcja publiczna
Dodano: / Zmieniono:
Celebrytki opowiadające w mediach o tym, że usunęły ciążę, to już nowa moda. I strategia, którą feministki przećwiczyły na Zachodzie. Znane twarze mają oswoić opinię publiczną z tematem i przekonać, że przerwanie ciąży to nic strasznego