Młody pracownik naukowy fizyki przyjeżdża do miasta, w którym stłumiono właśnie robotnicze protesty spowodowane drastycznymi podwyżkami cen żywności. Rzekomo oświecony reżim Edwarda Gierka zrzuca maskę i pokazuje groźną twarz komunistycznego państwa, które mści się na robotnikach. Romaszewski spotyka przerażone rodziny, których bliscy są w więzieniu, słyszy opowieści o sadystycznych ścieżkach zdrowia, w trakcie których milicjanci ustawieni w szpaler bestialsko katują robotników fabryki Łucznika zatrzymanych w czasie zajść.
-To było wtedy okupowane miasto - wspominał Romaszewski. -Tam zrozumiałem, że nie mogę być obojętny, bierny, że muszę pomagać i tym działaniem samemu zrzucać z siebie płaszcz lęku przed totalitarnym państwem.
Od pomocy robotnikom przeszedł do pomocy wszystkim ofiarom bezprawia komunistycznego państwa. Był duszą Komitetu Samoobrony Społecznej KOR. Jednocześnie brał udział w spotkaniach z przedstawicielami czechosłowackiej opozycji ze środowiska Karty 77 na granicy Polski i Czechosłowacji.
Był człowiekiem Solidarności przez duże "S" i za wiermość związkowi zapłacił wysoką cenę. Za tworzenie podziemnego Radia "Solidarność" przesiedział w areszcie ponad 2 lata. Jego głębokie poczucie konieczności wyjaśnienia i ukarania zbrodniarzy PRL po 1989 r. pchnęło go do obozu krytycznego wobec Okrągłego Stołu. Nadal zajmował się obroną praw zwykłych ludzi. Taki charaktr miała jego aktywność w Komisji Interwencji Senatu i w imię tej troski o praworzadność całkiem niedawno odwiedzał jednego z kibiców Legii w stosunku do którego nadużywano prawa.
Odszedł jeden z wielkich ludzi fenomenu Solidarności z lat 1980- 1989 r.
foto: Sławomir Kaczorek