Wojska rosyjskie miały otworzyć ogień do ludności cywilnej próbującej wydostać się z miasta Irpień w obwodzie kijowskim – podało w niedzielę na swojej stronie internetowej Radio Swoboda.
"Przy drodze wyjazdowej z miasta Irpień w obwodzie kijowskim wojska rosyjskie otworzyły ogień do ludności cywilnej podczas próby ewakuacji" – informuje rozgłośnia, powołując się na swojego reportera przebywającego na miejscu. Według dziennikarza zginęły co najmniej trzy osoby, w tym dwoje dzieci, a jeden z rannych jest w stanie krytycznym. Na razie nie ma potwierdzenia tej informacji przez żadne ukraińskie służby.
Irpień: Rosjanie ostrzelali budynki mieszkalne
Sytuacja w mieście jest bardzo trudno. "Rosyjskie wojska atakują cywilne cele na Ukrainie. Zmasowany atak rakietowy i ostrzał artyleryjski trwa w Irpieniu (obwód kijowski). Miasto jest nękane ciągłymi nalotami. Płoną całe osiedla, domy" – tak to, co dzieje się w irpieniu relacjonował w sobotę "Fakt".
Irpień to miasto położone niedaleko Kijowa. Jest strategicznym celem dla wojsk rosyjskich. Irpień bowiem graniczy od północnego zachodu ze stolicą Ukrainy. Przypomnijmy, że Rosjanie niemal od początku inwazji, która rozpoczęła się 24 lutego, próbują zająć Kijmów. Na razie im się to nie udało, choć wojska rosyjskie okrążają stolicę.
Mer Kijowa pozostaje w mieście. Będzie walczył do końca
"Zostajemy tutaj i będziemy walczyć" – powiedzieli w wywiadzie dla "Welt am Sonntag" mer Kijowa Witalij i jego brat Wołodymyr. Dla mera Kliczki byłoby "naprawdę żenujące", gdyby teraz, jako szef władz ukraińskiej stolicy, miał opuścić swój kraj.
"Gdybym uciekł, byłaby to zdrada i już nigdy nie mógłbym spojrzeć w lustro. Zostaniemy tu na zawsze" – powiedział. "To wzruszające widzieć, jak bardzo nasi ludzie walczą o swoje prawa" – stwierdził Witalij Kliczko.
"Nie chodzi tylko o Ukrainę, ale także o pokój na świecie" – podkreślił z kolei Wołodymyr Kliczko.
Czytaj też:
Łatuszka: Nie traktujmy Białorusinów jako narodu, który popiera agresję Rosji