Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamala Harris przekazała podczas 60. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, że oczekuje na potwierdzenie wiadomości o śmierci Aleksieja Nawalnego. – Moje myśli są z jego żoną Julią, która jest dzisiaj z nami – powiedziała, dodając, że informacja o śmierci rosyjskiego opozycjonisty jest kolejnym dowodem na brutalność Władimira Putina. Jak dodała Kamal Harris, "niezależnie od tego, co nam przekażą władze Rosji, powiedzmy jasno: to Rosja ponosi odpowiedzialność".
– Jeżeli zostanie to potwierdzone, będzie to kolejny dowód brutalności Putina. Cokolwiek powiedzą na ten temat, niech będzie jasne, że Rosja jest za to odpowiedzialna – podkreśliła wiceprezydent USA.
Przejmujące wystąpienie żony Nawalnego. "Przerażające wiadomości"
Julia Nawalna bierze udział w rozpoczętej w piątek Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Zabrała głos bezpośrednio po wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamali Harris. Przyznała jednak, że decyzja o wygłoszeniu przemówienia nie była dla niej oczywista. Podjęła ją dopiero, kiedy pomyślała o swoim mężu.
– Wszyscy słyszeliście te przerażające wiadomości – zaczęła żona rosyjskiego opozycjonisty. Jak przyznała, zastanawiała się, czy powinna stanąć przed ludźmi zgromadzonymi na Konferencji, czy wrócić do dzieci. – Ale potem pomyślałam, co by zrobił Aleksiej na moim miejscu. Byłam pewna, że on stanąłby na ten scenie – dodała.
Nawalna powiedziała, że nie wie, czy można wierzyć "strasznym doniesieniom z Rosji". – Nie można wierzyć Putinowi i jego ludziom, bo kłamią cały czas – zauważyła. "Jeśli jednak to prawda – kontynuowała – to chcę powiedzieć winnym, że poniosą konsekwencje za to co zrobili z moim krajem, moją rodziną i moim mężem". – Zostaną doprowadzeni przed wymiar sprawiedliwości i ten dzień nadejdzie szybko – oznajmiła.
Czytaj też:
"Oczywiście został zabity przez Putina". Świat reaguje na śmierć Nawalnego