Wstrętni bogacze, żeńska odmiana Elona Muska, niezależne media, cyniczni politycy – miało być na poważnie, a wyszedł zabawny katalog lęków amerykańskiej lewicy
Jest trochę dobrze oddanych drobiazgów w scenariuszu miniserii „Dzień zero”. Tak, świat jest pełen ludzi od urodzenia wychowywanych i kształconych tylko w jednym celu: by zaatakować Amerykę. Tak, gdy przychodzą niespokojne dni, zamiast szukać nowych przyjaciół, lepiej trzymać się starych. Tak, większość dziennikarzy to pozytywki – wgrasz odpowiednią melodyjkę, to będą ją odgrywać dopóty, dopóki nie zastąpisz jej inną muzyczką. Ale poza tym wchodzimy do królestwa banału: kraj podzielony na dwie zwalczające się agresywnie połowy nigdy nie będzie zdrowy, lepiej jest współpracować, niż nie współpracować itd. Nie jesteśmy jednak na zajęciach w przedszkolu, lecz w politycznej bajce nakręconej za grube pieniądze.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.