150 rocznica Powstania Styczniowego. Media cytują badania TNS OBOP, z których wynika, że tylko 31% Polaków wie, że rozegrało się ono w XIX wieku, blisko połowa nie zdaje sobie sprawy jak się zakończyło; 38% ocenia je pozytywnie, 18% negatywnie, a 45% nie ma zdania. To i tak dużo lepiej niż w wypadku stanu wojennego, którego pozytywne oceny przeważają nad negatywnymi. Cóż, w wiedzy o Powstaniu Styczniowym odbija się jedynie system edukacji w III RP, a na osąd stanu wojennego ciężko zapracował jej główny nurt medialny. Całe szczęście, że jego funkcjonariusze nie zajęli się powstaniem.
No, ale zajmują się dziś. Serwis informacyjny TVN-24 o godz. 9.00 prawie w całości poświęcony był powstaniu. No, może nie do końca, był bowiem transmisją rocznicowej przemowy prezydenta Komorowskiego. Temu nowatorskiemu potraktowaniu funkcji informacyjnej towarzyszyło nowatorstwo wystąpienia prezydenta, który wywodził, że skoro powstańcy walczyli o wolną Polskę znaczy to, że walczyli o III RP. Przez skromność nie dodał, że walczyli o prezydenturę dla niego.
„Druga Rzeczpospolita postawiła powstańców styczniowych na piedestale. Tymczasem dziś, w trzeciej RP, wielu bohaterów walki o wolność zostało zapomnianych, liczni potrzebują wsparcia” – apeluje prezes IPN, Łukasz Kamiński.
W „Gazecie Wyborczej” jeśli nie zagubimy się w gąszczu informacji rządowych, zamówień publicznych, komunikatów państwowych urzędów i firm oraz ogłoszeń sądowych (wszystkie oczywiście płatne) porażeni zostaniemy wezwaniem: „Nie straszcie gejami!”. To na drugiej stronie dziennika grzmi Renata Grochal. W ostatnim zdaniu długiego tekstu rozwiązuje problem i przygważdża czytelnika: „Geje to tacy sami podatnicy jak heteroseksualiści.”
I sprawa rozwiązana.
Rzecz dotyczy związków partnerskich. Konserwatyści nie chcą ich, broniąc tradycyjnych małżeństw. Tymczasem „statystyki są nieubłagane” pisze autorka, która jak widać lubi konkret. Coraz więcej dzieci rodzi się w związkach nieformalnych. „Państwo nie powinno zamykać oczu na ten problem, ulegając szantażowi dotyczącemu rzekomej konieczności obrony „tradycyjnej rodziny”. Związki partnerskie zwiększyłyby stabilność konkubinatów.” Wynika z tego, że skoro ludzie nie chcą trwałych małżeństw, trzeba im dać w zamian związki przygodne, które dzięki temu staną się stabilne. Fascynujące rozumowanie!
A dalej, w tej samej gazecie, przykład wzorcowego tekstu informacyjnego: „Kościół się zamknie, a może otworzy?” pióra głównej specjalistki gazety od katolicyzmu, niewątpliwie otwartej, Katarzyny Wiśniewskiej. Dowiadujemy się z niego, że w Polsce są dwa Kościoły. Oto typowa charakterystyka reprezentanta tego pierwszego: „To otwarty, bardzo wykształcony hierarcha współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”” (w tym wypadku chodzi o bp. Grzegorza Rysia). Natomiast abp. Sławoj Leszek Głódź to „hierarcha konserwatywny, któremu bliżej raczej do mediów O. Rydzyka niż „Tygodnika Powszechnego”. Swoją „surowość” ujawnił podkreślając, że duchowni w mediach: „są powołani do głoszenia nauki Chrystusa, a nie własnych opinii”. Bp. Józef Guzek jest „otwarty na dialog” w przeciwieństwie do bp. Meringa, który „zasłynął z listu wzywającego do bojkotu abonamentu jeśli TVP nie usunie Nergala z jury show muzycznego”.
Dla dziennikarki „Wyborczej” nowe nominacje na najwyższe stanowiska w Kościele polskim to mecz tych dwóch drużyn. Chyba nie ma potrzeby tłumaczyć komu kibicuje.