W szczere nawrócenie raczej trudno wierzyć, bardziej prawdopodobna jest inna odpowiedź. Skoro nie da się dłużej walczyć z jakimś zjawiskiem, to trzeba się do niego przyłączyć i spróbować je zdefiniować po swojemu.
„Szanowni Państwo, powstanie warszawskie i AK to my” – ogłosił trzy dni przed 72. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego publicysta Wojciech Maziarski na łamach „Gazety Wyborczej”. Tę narrację „Wyborcza” rozwijała w kolejnych dniach, a wraz z nią inni publicyści i komentatorzy, których łączy niechęć do PiS oraz całej prawicy. Ochoczo podjęli ją politycy Platformy i KOD. Spadkobiercą tradycji Armii Krajowej ogłosił się nawet Adrian Zandberg z lewicowej Partii Razem, oburzony tym, że 1 sierpnia Marsz Powstania organizuje ONR. Absurd goni absurd. Hanna Gronkiewicz-Waltz z pełną powagą opowiada, że chciała zbudować Muzeum Powstania Warszawskiego na długo, zanim zrobił to Lech Kaczyński, a działaczki KOD rozwijają banner z podobizną Władysława Bartoszewskiego na Wojskowych Powązkach 1 sierpnia w Godzinę „W”(zostają zresztą szybko przegonione). W tym samym czasie „Gazeta Wyborcza” w kolejnych komentarzach dowodzi, że „PiS miażdży tradycję AK i tradycję Powstania, a także pamięć i godność powstańców”. (...)
fot. Maciek Markowski/FORUM