Taśmy Kaczyńskiego. Szykuje się zaskakujący zwrot w sprawie?

Taśmy Kaczyńskiego. Szykuje się zaskakujący zwrot w sprawie?

Dodano: 
Gerald Birgfellner w drodze do prokuratury razem z Romanem Giertychem i Jackiem Dubois
Gerald Birgfellner w drodze do prokuratury razem z Romanem Giertychem i Jackiem Dubois Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Prokuratura rozważa wszczęcie śledztwa w sprawie próby wyłudzenia pieniędzy od spółki Srebrna przez Geralda Birgfellnera – informuje nieoficjalnie "Gazeta Wyborcza".

Austriacki biznesmen, który nagrywał Jarosława Kaczyńskiego, ma się dzisiaj stawić na kolejne przesłuchanie – pisze "GW".

Wcześniej prokuratura odrzuciła wniosek jego prawników o odsunięcie od postępowania prokurator Renaty Śpiewak. Mecenasi Roman Giertych i Jacek Dubois zarzucili jej próbę wpływania na Birgfellnera, który zeznał, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. złotych ks. Rafałowi Sawiczowi z rady fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.

Kłopoty Austriaka?

Według najnowszych ustaleń "Wyborczej" prokuratura rozważa wszczęcie śledztwa w sprawie próby wyłudzenia przez Birgfellnera pieniędzy od spółki Srebrna.

"Nasi rozmówcy twierdzą, że 'prokuratura nie może odmówić wszczęcia śledztwa', więc 'zostanie ono wszczęte, ale w sposób zaskakujący dla Birgfellnera'. Wersja druga – postępowanie sprawdzające będzie przeciągane bez wszczęcia śledztwa" – czytamy w dzienniku.

1,3 mln euro

Jak informuje "GW", śledczy chcą się oprzeć na wycenach biegłych. Ma z nich wynikać, że wartość prac wykonanych przez Austriaka jest dużo niższa od żądanej przez niego kwoty (1,3 mln euro – red.). Birgfellner miałby więc próbować wyłudzić pieniądze.

Przypomnijmy, że biznesmen z Austrii pracował przy inwestycji dotyczącej budowy dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna. Kiedy Jarosław Kaczyński zdecydował o wstrzymaniu projektu, Birgfellner zaczął domagać się zapłaty za wykonane już prace. Lider PiS odmówił i zaproponował mu dochodzenie swoich praw sądzie.

Czytaj też:
Prokuratura ujawniła skan z przesłuchania Birgfellnera. Zobacz dokument

Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytaj także