Ma to być działanie w obronie tych, którzy "są prześladowani ze względu na rasę, religię, płeć czy seksualność". Do końca tego roku tzw. unijny rząd chce zaproponować listę przestępstw. Niektórzy politycy już dopatrują się drugiego dna – informuje reporter Radia Maryja.
Według Komisji Europejskiej, stawianie oporu wszelkim formom i przejawom rasizmu, ksenofobii i nietolerancji jest konieczne, ponieważ są są one niezgodne z wartościami, na których opiera się Unia Europejska – zapisanymi w artykule 2 traktatu z Lizbony.
Będzie wykaz przestępstw
Do końca tego roku ma powstać propozycja listy przestępstw. Komisja powołuje się tutaj na sprawę poszanowania godności osoby ludzkiej oraz art. 83 Traktatu, opisujący normy minimalne odnoszące się do określania przestępstw oraz kar w Unii – podaje Radio Maryja.
Do sprawy za pośrednictwem Twittera odniósł się wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. "Obecnie "mowa nienawiści" jest pojęciem abstrakcyjnym. Bez precyzyjnych kryteriów i jasnych założeń, Komisja Europejska uzyska kolejne narzędzie nacisku politycznego. Będziemy świadkami cenzury ideologicznej wobec każdego, kto nie stosuje genderowej nowomowy" – ocenia Romanowski.
"Cenzura i kneblowanie"
W podobnym tonie pomysł KE ocenia eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki.
– Ogłoszona właśnie propozycja przewodniczącej Komisji Europejskiej, aby podjąć walkę z mową nienawiści wydaje się z pozoru rzeczą dobrą, bo nienawiść to rzecz brzydka. Rzecz w tym, że przy tak mało konkretnym, niesprecyzowanym podejściu do tematu może się zdarzyć, że przerodzi się to w swoistą cenzurę, kneblowanie poglądów niepopularnych w tym lewicowo-liberalnym establishmencie, który ma większość w europarlamencie czy w elitach unijnych – mówi Czarnecki w rozmowie z Radiem Maryja.
Czytaj też:
"Francja jest w niebezpieczeństwie". Głośny list wojskowych we FrancjiCzytaj też:
Papież Franciszek przyjął rezygnację polskiego biskupa