Bitwa „Gazety Wyborczej” o to, by nie łączyć jej z portalem w tej samej firmie, jest dowodem na dwie rzeczy: że jako narzędzie propagandowe „GW” nie jest już tak znacząca oraz że wolnorynkowe przekonania jej pracowników nagle stały im się obce.
Gdy Adam Michnik, przesłuchiwany przez sejmową komisję badającą aferę Rywina, zapewnił, że pomiędzy redakcją „Gazety Wyborczej” a managementem spółki Agora istnieje „chiński mur”, nie do końca mu wierzono, także w oddanych mu środowiskach lewicowo-liberalnych. Zapewne dlatego wojna, która wybuchła pomiędzy zarządem Agory a kierownictwem redakcji „Gazety”, wszystkich zaskoczyła.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.