Dziś jest gorzej, bo… mamy szczepionkę. No bo w zeszłym roku, jak zelżała mocarna ręka obostrzeń, to można się było pobujać po świecie. Dziś jest inaczej – mamy przecież szczepionkę, ale ta, okazuje się, wcale nas nie luzuje z kwarantann i testów. Kwestię czemu tak jest odkładam sobie na późniejsze wpisy. Trzeba budować napięcie. Dziś zobaczymy jakie są tego konsekwencje. Na dłużej.
Słońce, piasek, morze
Grecja – moja miłość. Jeździłem tam co roku od kilkunastu lat. Właściwie w jedno miejsce, a wtedy dopiero poznajesz Greków. Zaimponowali mi, zwłaszcza w kryzysie 2009 roku. Ja się bardziej martwiłem niż oni. Wtedy poznałem szeroką (historycznie) duszę grecką. Oni przeżywali nie takie kataklizmy i dalej słońce świeciło, piasek był złoty a morze… greckie. Kiedy pytałem się ich jak doszło do tego kryzysu, to mieli w oczach ten szum morza pierwszego przecież narodu handlarzy. Jak im Unia dawała za friko, to brali. A że trzeba potem zapłacić rachunki, to co? Oby jak najpóźniej, a jak już przyjdzie ten moment, to znowu wracamy do wiecznej greckiej triady: słońce, piasek, morze.
Dziś jest inaczej
Dziś już jest inaczej. Na lotniskach kolejki do testowania, czy masz paszport kowidowy, testy z domu, czy nie. To taka gorzka pigułka dla tych, którzy się szczepili tylko po to, by nie mieć problemów w swobodnym podróżowaniu na wakacjach. Wyszło, że to nie ma znaczenia. Liczą się testy, które i tak niewiele pokazują. Ale rytuał musi być. Grecja, która stoi na turystyce sama sobie robi problemy. Jest to kompletnie sprzeczne z tym, co równolegle promuje na całym świecie: „Uwaga, mamy dla Ciebie ważną informację! Wszystko, czego pragniesz, to Grecja. Nie zastanawiaj się długo, po prostu zarezerwuj pobyt i ciesz się wakacjami”. Taaa… wszystko, czego pragniesz to… testy, ale najgorzej jest z knajpami. Tu się Grecy kompletnie zakiwali.
Zacytuję Iwonę Paulewicz: „Od 15 lipca greccy właściciele lokalów mają zadecydować czy ich lokal będzie dla zaszczepionych czy mieszanych. Lokal mieszany to lokal dla zaszczepionych plus niezaszczepionych ale z rapid testem. Aby wypić kawę za 3€ potrzebny będzie test za 20€. Krzesła się już śmieją”. Aby wiedzieć co to za bzdura i jak to zabija odwiedzaną Grecję trzeba sobie przypomnieć (dla nuworyszy – uświadomić) co to jest grecka knajpa. To kwintesencja wolności i niekrępowanego relaksu. Piękne widoki, dobra kuchnia, gospodarz w lansardach, zapraszający do siebie. Jesteś gościem, nie klientem. George w Kiotari ze swoją knajpką z bajecznym widokiem na księżyc nurkujący w wodach morskiej poświaty, Jorgos z Wati, z knajpy pod wielkim platanem, który tylko ustalał cenę a potem miałeś ucztę niespodzianek, czy prosty chłop z Wassilikos na Zakyntos, który nawet nie widział, że jego dwustolikowa knajpka stoi na stromym fiordzie godnym skoku Ikara. Czy oni wszyscy badają teraz gości na okoliczność testów i szczepień? Czy dawni goście zamieniają się już w klientów, a nawet pacjentów?
Koronapanika
Myślę, że wątpię. Pamiętajmy, że w Grecji jest podział na część kontynentalną i wyspiarką. Ta pierwsza to postępowa, lewakująca część kraju, (niestety) przeważająca w demokracji. Wyspy to koloryt różnorodności oparty na dwóch filarach – no stress i community. Czyli coś co jest podstawą konserwatyzmu. Pal diabli kontynent, nigdy go nie lubiłem, za to w wyspach jestem zakochany. I jeśli wyspy się poddadzą, to padnie ostatni bastion. Jeśli wyluzowanych wyspiarskich Greków koronapanika zagoni do szeregu innych nacji, to nie masz już nadziei.
A to oznacza, że nawet wyluzowany Grek, który i tak już wszystko widział, odchodzi w przeszłość. A z nim kawał naszego świata. A to już kolejna, spora strata.
Wszystkie wpisy na blogu „Dziennik zarazy”.