Prof. Grabowska: Polska ma prawo i obowiązek dbać o swoje interesy

Prof. Grabowska: Polska ma prawo i obowiązek dbać o swoje interesy

Dodano: 
Prof. Genowefa Grabowska
Prof. Genowefa Grabowska 
– Polska nigdy nie negowała pierwszeństwa prawa unijnego nad ustawami w sprawach, które należą do traktatowych kompetencji Unii Europejskiej, ale nigdy nie zaakceptowała jego prymatu nad konstytucją – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl prof. Genowefa Grabowska, była europosłanka, ekspert prawa międzynarodowego.

Jak skomentuje Pani ultimatum Komisji Europejskiej w sprawie Polski i groźby sankcjami ws. rzekomych „stref wolnych od LGBT”?

prof. Genowefa Grabowska: Myślę że musimy do tego podejść merytorycznie, a nie tak jak Komisja Europejska, zwłaszcza niektórzy komisarze, którzy to czynią w sposób emocjonalny. Powinniśmy też mocno artykułować, co leży u podłoża tego sporu. Polska ma prawo i obowiązek dbać o swoje interesy – podobnie jak czynią to inne państwa - w oparciu o swoją konstytucję, która w Rzeczypospolitej Polskiej jest prawem najwyższym (art. 8). Natomiast w ostatnim wyroku TSUE, ale także we wcześniejszych opiniach jego rzeczników generalnych, czy nawet w dokumentach Komisji Europejskiej, znalazły się uwagi, sugestie, czy wręcz żądania, aby PL wdrożyła zasadę pierwszeństwa prawa unijnego także wobec konstytucji. W konsekwencji Bruksela oczekuje, iż w razie kolizji przepisów, polskie instytucje pominą Konstytucję RP i zastosują prawo UE! Polska nigdy nie negowała pierwszeństwa prawa unijnego nad ustawami w sprawach, które należą do traktatowych kompetencji Unii Europejskiej, ale nigdy nie zaakceptowała jego prymatu nad konstytucją. Ostatni, sporny wyrok TSUE dotyczy organizacji wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Kompetencje w tym zakresie nie zostały jednak przekazane na szczebel UE, zatem – zgodnie z traktatami – pozostają w gestii państw członkowskich. I właśnie z tego głównie powodu, przedmiotowy spór nie powinien być w ogóle rozpoznawany przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Rozpoznając ten spór, Trybunał wyszedł poza upoważnienie traktatowe i przyznane mu kompetencje, co określa się łacińskim terminem ultra vires.

Kto Pani zdaniem zwycięży w tym sporze? Czy Polski rząd się ugnie?

Nie mam wątpliwości, że w każdym sporze należy kierować się literą prawa, traktatami, wszak po to one są! Jeżeli więc i Komisja Europejska i TSUE postępowałyby zgodnie z traktatami, to wtedy powinno stosunkowo łatwo dojść do rozwiązania tego konfliktu. Tylko – niestety – ten spór już dawno przestał być sporem prawnym, to jest konflikt typowo polityczny i do jego rozwiązania będą potrzebne narzędzia polityczne! Dotyczy on zresztą nie tylko relacji UE z Polską, ponieważ w takiej samej sytuacji znalazły się ostatnio m.in. Niemcy, Francja, Hiszpania czy Rumunia. Ta ostatnia dosłownie miesiąc temu na analogiczny wyrok TSUE odpowiedziała ustami swego Trybunału Konstytucyjnego, oświadczając, że zajmując się reformą wymiaru sprawiedliwości, TSUE wykroczył poza swoje kompetencje, a na obszarze Rumunii prawem najwyższym jest jej konstytucja. Zobaczymy, czy w tym przypadku będzie i ew. jaka reakcja Komisji Europejskiej? Polska ma, niestety, wiele negatywnych doświadczeń w kontaktach z Komisją Europejską, czy TSUE. Obydwie instytucje w zasadzie nie uwzględniały polskich argumentów, czy też interpretacji przepisów, zwłaszcza gdy odwoływaliśmy się do tekstu konstytucji. Jestem przekonana, iż przy pełnym poszanowaniu traktatowych zasad podziału kompetencji pomiędzy UE i jej państwa członkowskie spory tego typu nie powinny zniknąć.

Jak w tej perspektywie należy odebrać naciski ze strony instytucji unijnych?

Ultimatum, bo tak chyba trzeba nazwać wysłany do Polski list KE, było rzeczywiście zupełnie niedyplomatyczne i jak na sytuację – zbyt mocne, bo nawet zawierało pogróżki pod adresem PL. Tak się w Unii Europejskiej nie rozmawia, to nie jest w duchu lojalnej współpracy, do czego państwa i organy unijne się zobowiązały. Nie wróży to też dobrze rozstrzygnięciu autentycznego sporu, sporu o prymat prawa unijnego nad konstytucjami państw członkowskich. Z jednej strony mamy TSUE i KE, które żądają kompetencji nie przyznanych im w traktatach, a z drugiej państwa członkowskie, które mówią: „proszę tego nie robić, to do was nie należy, nie macie do tego właściwych uprawnień”. W tym sporze Polska nie jest osamotniona, ale Komisja zachowuje się wobec PL inaczej, niż wobec innych państw członkowskich, które znalazły się w analogicznej sytuacji. To nie jest fair, tak być nie powinno, wszak jedną z unijnych wartości jest równość i zasada równego traktowania wszystkich państw członkowskich.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także