Na początku tygodnia Prawo i Sprawiedliwość złożyło projekt nowelizacji ustawy o wynagrodzeniach osób zajmujących kierownicze funkcje państwowe. Jak informowała rzeczniczka tej partii Anita Czerwińska, zakłada on podwyżki wynagrodzeń dla Samorządowców, a także dla Prezydenta RP i byłych Prezydentów.
Jeśli chodzi o byłych prezydentów, obecnie otrzymują oni równowartość 75 proc. pensji urzedującej głowy państwa. Po zmianach będzie to nawet kilka tysięcy więcej. Co na taką podwyżkę sami zainteresowani? W rozmowie z "Faktem" wszyscy zgodnie przyznają, że nie jest to najlepszy czas na tego typu decyzje.
"Powinniśmy pokazać gest solidarności z obywatelami"
Aleksander Kwaśniewski oświadczył, że obecnej inicjatywie jest przeciwny. Wyraził przy tym przekonanie, że politycy powinni teraz pokazać gest solidarności z obywatelami.
– Do tematu podwyżek politycy powinni podejść poważnie po pandemii, kiedy będziemy mogli powiedzieć, że sytuacja jest opanowana i mamy policzone pieniądze w budżecie – wskazał. W jego ocenie, jedyną grupą, której należy teraz podnieść wynagrodzenie są wiceministrowie, ponieważ administracja państwowa ma kłopot z pozyskaniem najwyższej klasy specjalistów i - jak podkreślił - jest to niedobre dla państwa.
"I chciałbym, i się boję"
Głos w sprawie zabrał także Lech Wałęsa, który wielokrotnie żalił się, jak bardzo pandemia koronawirusa dała mu się we znaki. Na zagranicznych odczytach i spotkaniach zarabiał od 10 tys. do nawet 100 tys. euro, teraz jednak w ostatnim czasie nie była możliwa ich organizacja.
– A kto by nie chciał więcej? I chciałbym, i się boję. Ja też bym chciał więcej, niemniej jednak mam kaca moralnego, kiedy słyszę, że w budżetówce, szpitalach i sądach jest bieda – przyznał Wałęa i dodał: "Mnie te pieniądze, co chcą je uchwalić, nie interesują, ale moją żonę interesują i to mnie przygniata, że za mało mam". Były przywódca "Solidarności" wskazał, że moment na podwyżki jest fatalny, choć - jak przyznał - pewnie zawsze będzie zły. – To jest jak z krótką kołdrą, głowa zakryta, to nogi odkryte i odwrotnie. Mam kaca moralnego, ale jednocześnie za mało pieniędzy – oświadczył.
"Jestem daleki od opinii na ten temat"
Jak na sprawę patrzy Bronisław Komorowski? – Dzisiaj byli prezydenci otrzymują 6400 zł. Nie mnie to oceniać, czy to dużo, czy mało. Natomiast jestem daleki od opinii na ten temat, gdyż projekt zmian nie został jeszcze zatwierdzony – powiedział.
Były prezydent krytycznie ocenił jednak pomysł podniesienia pensji parlamentarzystom. Określił go jako "działanie czysto propagandowe". – Wydaje mi się, że jest to działanie przygotowane na wypadek kresu rządów PiS-u, by dać satysfakcję własnym samorządowcom, posłom czy senatorom – wskazał.
Czytaj też:
Podwyżki dla polityków. Stankiewicz: To powoduje mój opór i sprzeciwCzytaj też:
Piotr Duda o podwyżkach dla polityków. Pisze o "poważnych napięciach społecznych"