W sobotę premier Mateusz Morawiecki podsumował spotkanie z ustępującą kanclerz Niemiec Angelą Merkel oraz relacje polsko-niemieckie w okresie, kiedy na czele rządu stała niemiecka polityk.
Szef polskiego rządu podziękował Merkel za 16 lat współpracy między oboma krajami.
"Czas ten oczywiście był również pełen trudnych tematów i różniących nas kwestii, jednak współpraca Polski i Niemiec stanowi jeden z fundamentów bezpieczeństwa i dobrobytu tej części Europy i całej Unii Europejskiej, więc będziemy robić wszystko, by nadal rozwijać przyjazne sąsiedztwo" – zaznaczył Morawiecki.
Negatywna ocena
Swoją ocenę Merkel zawarł także Jan Parys w rozmowie na antenie Polskiego Radia 24. Były szef MON uważa, że bilans 16 rządów kanclerz Niemiec i jej decyzji oraz wpływu na Europę nie jest pozytywny.
– Nie tylko ze względu na Nord Stream i wzmocnienie Rosji, myślę, że też Ukraina jest bardzo rozczarowana. Kryzys Rosja-Ukraina jest cały czas nierozwiązany. To też jest obciążenie rządów pani Merkel, która starała się balansować między Putinem a Brukselą – stwierdził gość Antoniego Trzmiela.
– Widzimy, jak instrumentalnie był traktowany traktat unijny, jak Komisja Europejska stała się narzędziem egoistycznej, nacjonalistycznej polityki Berlina, jak traktuje się Polskę, w sposób sprzeczny z traktatem i nieuczciwy. Nie można mówić o zasługach, raczej widziałbym szkody, które pani Merkel poczyniła UE, forsując egoistyczne niemieckie interesy – dodał.
Parys wskazał, że podczas kryzysu migracyjnego 2014-2015 roku czy finansowego z lat 2007-2008, Merkel starała się narzucić swoje stanowisko innym krajom Europy i władzom w Brukseli, "a potem okazywało się, że były to decyzje całkowicie niesłuszne".
– Podobnie to, jak próbowała reagować na kryzys finansowy, było złe. (...) To dowód na to, że kanclerz się myliła i podejmowała decyzje szkodliwe dla UE - ocenił były minister obrony. - Nie widzę żadnych pozytywnych osiągnięć działalności pani Merkel. Europa jest bardziej podzielona, bardziej słaba – dodał Parys.
Czytaj też:
Parys: To, co dzieje się na granicy, jest uzgodnione przez Łukaszenkę z PutinemCzytaj też:
Parys: Prowokatorzy na granicy realizują scenariusz Łukaszenki