Popularny dziennikarz kilka dni temu obchodził 50. urodziny. Na zabawie pojawiło się wielu polityków zarówno z rządu, jak i opozycji. "Bez wahania porzucili salę sejmową i ruszyli na imprezę" – donosi dziennik "Fakt", który opisał całą sprawę.
W tym samym czasie, gdy politycy imprezowali na urodzinach Mazurka, Marian Banaś składał raport z działalności swojego urzędu za ubiegły rok. Szef Najwyższej Izby Kontroli przemawiał do niemal pustej sali.
Dziennikarze gazety pytali następnie polityków dlaczego zdecydowali się opuścić swoje miejsce pracy. Każdy miał przygotowaną odpowiedź, jednak żaden nie przyznał się, że zamiast Sejmu wybrali imprezę urodzinową. Z kolei sam Robert Mazurek nie odbierał telefonów od dziennikarzy "Faktu".
Socjolog: Wydźwięk tego jest obrzydliwy
O komentarz do kontrowersyjnego przyjęcia został poproszony przez "Fakt" socjolog, prof. Ireneusz Krzemiński. Jego zdaniem cała sprawa dowodzi, "że politycy trzymają się ze swoimi i wspierają się na gruncie towarzyskim.
– To sygnał, że są taką ludzką wspólnotą. Wydźwięk tego jest jednak obrzydliwy – stwierdził uczony.
– To policzek dla obywateli, którzy przecież chcieliby, a mają do tego prawo, widzieć w Sejmie reprezentację swoich interesów i mieć zaufanie do wybranych przez siebie posłów – dodał.
Zdaniem prof. Krzemińskiego brak poczucia obowiązku ze strony polityków to jawne lekceważenie wyborców i reguł życia politycznego. – Dla wielu z nich towarzyskie spotkanie jest o wiele przyjemniejszym sposobem spędzania czasu niż praca w parlamencie. Takie związki towarzyskie mogą zresztą być później wykorzystane instrumentalnie dla jakichś celów – powiedział socjolog i dodał, że cała sprawa może też wpłynąć na wiarygodność samego Roberta Mazurka.
Czytaj też:
Zandberg do zwolenników PO: Wasi ulubieńcy łoją wódkę z PiS-owską wierchuszkąCzytaj też:
Politycy na urodzinach Mazurka. RMF FM wydało oficjalne oświadczenieCzytaj też:
Ci politycy byli na urodzinach Roberta Mazurka. Tak się tłumaczą